Cytowane  zdanie z tekstu o polityce ekonomicznej ekipy Orbana, który jest dziś jednym z największych demiurgów dla europejskiej lewicy, najlepiej pokazuje zacietrzewienie lewicowych środowisk, które nawet nie kamuflują już tego jakie koszmary i fantomy ich prześladują. Tak jak kilka lat temu śmiertelnymi wrogami „obiektywnych” dziennikarzy był Jarosław Kaczyński, tak dziś w przerwach między fanatycznym patrzeniem na ręce opozycji,  środowiska opiniotwórcze upajają się „mroczną” wizją węgierskiej rewolucji.  Węgierski premier realizuje z pietyzmem wszystko czego boją się skrajni lewicowcy  i socjaliści. Ogranicza biurokrację, buduje przejrzyste zasady w gospodarce, zabrania zabijania dzieci nienarodzonych, chroni małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny  i walczy skutecznie z cywilizacją śmierci.  Nowa konstytucja Węgier zaczyna się od zdania:   "Boże zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami". Trudno się więc dziwić, że europejscy lewicowcy robią wszystko by uprzykrzyć życie węgierskiemu rządowi a niektórzy nawet posuwają się do stwierdzenia, że Węgry powinny być wyrzucone z Unii Europejskiej.  W końcu nie można wybaczyć zdrady ideologii, która odrzuca Boga, chcąc być opoką nowego świata, który tak pieczołowicie budują lewicowi  kapłani. Oczywiście dziennikarze, którym bliska jest konserwatywna wizja państwa są nazywani lizusami prawicowych polityków  i ich propagandystami. Oczywiście w przeciwieństwie do tych, którzy walczą z „antypostępowymi” demonami.   Ekipa Orbana doświadcza  zmasowanego ataku  lewicowych liberałów, jakiego nie oglądaliśmy w Europie przez kilka lat ( to naprawdę sporo dla lewicowców cierpiących na ideologiczne ADHD). W skali mikro można zaobserwować taki sam atak  na Prawo i Sprawiedliwość mimo, że ekipa ta nie rządzi Polską już 4 lata. Przy okazji dostaje się również „prawicowym dziennikarzom”, których intencje obnażają co jakiś czas ci, którzy tak panicznie  bali się IV RP.  Szczególnie w okresie od zmierzchu do świtu.


W ostatnim numerze „Polityki” niezrównany duet Wiesław Władyka- Mariusz Janicki uświadamia czytelników jakimi „obciachowcami” są  „pisowscy dziennikarze” i w jaki sposób  służą Kaczyńskiemu. Portal fronda.pl również mu podobno służy. „Co najmniej ¾ ich treści wprzęgnięte jest w ideologiczny projekt. Polityka, kraj, świat, historia, kultura, recenzje, listy od czytelników opatrzone glosami redakcji, a także kolejne artykuły poświęcone publicystom  „salonu”, poszczególnym programom telewizyjnym – wszystko jest narzędziem walki. - zauważają dziennikarze „Polityki”.


Autorzy dochodzą więc do wniosku, że na obciach prawicowych mediów pracują szerzące się w nich „magma, plastelina, bylejakość”. Przejawem tego obciachu jest np. umieszczanie na okładce „URze” publicystów tygodnika i nazywanie ich „autorami niepokornymi”. „W wolnym kraju Unii Europejskiej, gdzie napisać i powiedzieć można wszystko, nagle objawiają się bohaterscy autorzy, należy rozumieć – jakoś zagrożeni, ryzykujący zdrowie, życie, kariery, a mimo to głoszący prawdę” –piszą redaktorzy „Polityki”.  Zdaniem autorów obciach to: postulowanie o dbałość debaty publicznej przy jednoczesnym jej tłumieniu, negowanie stronniczości i służalczości wobec rządzących, kiedy samemu wyraźnie zaznacza się zaangażowanie po stronie opozycji i oczywiście działalność  medialna  Rafała Ziemkiewicza, Piotra Zaremby, Joanny Lichockiej, Jacka Karnowskiego ( ciekawe czy żurnaliści mają tę samą listę skąd robi copy/paste Cezary Michalski?)   „Nowa niezależność – były niezależny prezes publicznego radia kandyduje z PiS"– zauważają nie obciachowi dziennikarze tygodnika, który wydaje regilarnie instrukcje obsługi mózgu dla inteligentów zwaną "Poradnikiem inteligneta".


Co można powiedzieć na taki tekst? Chyba „obciach”  wystarczy.  I to obciach porównywalny nawet do  ideologicznych wtrętów w informacyjnych tekstach ekonomicznych. No, ale skoro już mówimy o politycznym zaangażowaniu polskich dziennikarzy to chyba wypadałoby wspomnieć wiekopomne okładki „Polityki” sprzed paru lat. Jak to było Panowie specjaliści od wyszukiwania drzazg w oczach oponentów? „Tusku musisz” i „Bronku do boju” ? Czy odwrotnie?  

 

Łukasz Adamski