Francuski urząd finansowy zamierza w przyszłym tygodniu podjąć dochodzenie w sprawie kandydata na prezydenta Francji Francoisa Fillona. Chodzi o doniesienia o fikcyjnym, wieloletnim zatrudnieniu jego żony. Napisała o tym gazeta "Journal de Dimanche".

Jak wcześniej powiedział Francois Fillon, z etycznego punktu widzenia niczego nie można mu zarzucić. Przyznał, że zatrudniał żonę jako współpracownika i że przez 15 lat dostawała ona nieco ponad 3 tysiące 600 euro na rękę miesięcznie. Media zsumowały to i wyszedł niemal milion euro.

Według Francoisa Fillona, zrobiono tak, aby wywołać sensację, a jego samego zdyskredytować w oczach wyborców. Składając deklarację majątkową, wyjaśniał, że zarabiał także jako doradca i konsultant, ale nie firm rosyjskich czy związanych z Kremlem, co również mu zarzucano. Dodał też, że w Rosji nie brał wynagrodzeń za udział w konferencjach.

dam/IAR