Fronda.pl: Publicysta Rafał Ziemkiewicz odniósł się do braku zainteresowania polskich mediów pobiciem naszych dyplomatów przez ukraińskich kibiców w Kijowie. "O pobiciu pracowników polskiej ambasady w Kijowie - cisza jak makiem. Gdyby w Moskwie, to jeszcze, ale przecież rezuny nasi bracia...” – napisał na Twitterze Rafał Ziemkiewicz.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Agnieszkę Romaszewską, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i dyrektor Biełsat TV:

"Moim zdaniem, zwłaszcza w sytuacji z przyczyn historycznych bardzo delikatnych stosunków z Ukraińcami należy uważać jakich używa się określeń. Powiedzmy sobie otwarcie, "bandyterka kibolska" istnieje wszędzie na świecie - w Irlandii, w Wielkiej Brytanii, na Ukrainie, czy w Polsce. Bójka kiboli Dnipro z kibolami Legii, przy okazji której oberwało trzech niewinnych cywili, nie jest wydarzeniem natury politycznej, lecz obyczajowej. Jest to oczywiście bardzo naganne i niewłaściwe, ale żeby pakować do tego politykę i to politykę historyczną - trzeba po prostu upaść na głowę. Po co to komu potrzebne?

Napisałam Rafałowi Ziemkiewiczowi, że gdyby to kibole niemieccy pobili Polaków, czy mówilibyśmy, że zrobili to hitlerowcy?

Nie mówię oczywiście o tym, że kibole Legii nie byli wcale dłużni, również robili burdy w Kijowie.

Łatwo można sobie wyobrazić jak mogą zachowywać się odpowiednio nabuzowani kibole, zwłaszcza z patriotycznym duchem. Stwierdzenie kto był winny, a kto nie, jest dosyć trudne.

Przede wszystkim dorabianie polityki do tego wydarzenia, a szczególnie polityki historycznej - jest nieporozumieniem. Mam nadzieję, że tak się po prostu redaktorowi powiedziało.

Czy mamy za mało problemów z Ukraińcami? Musimy jeszcze opowiadać, że biją nas w Kijowie, torturują? Osobiście wielokrotnie jeździłam za naszą wschodnią granicę i nie spotkałam się z żadną taką reakcją. Wręcz przeciwnie, Ukraińcy byli zawsze uprzejmi. Mam znakomite wrażenia i kontakty."