Tomasz Wandas, Fronda.pl: Do czego prowadzi coraz widoczniejsza polaryzacja między środowiskiem LGBT a katolikami w Polsce? 

Agnieszka Romaszewska, publicystka, dyrektor Biełsat TV: Nie jestem prorokiem, stąd nie wiem, do czego to doprowadzi... Natomiast pewne jest , że wielkimi krokami zbliża się kampania wyborcza, co może w praktyce przełożyć się na sztuczne podsycanie sprawy, tak, by zmobilizować wyborców do pójścia na wybory. Każdy sposób na to, by pokazać, jak wstrętny jest polityczny przeciwnik, jest dobry, stąd ja tutaj widziałabym przyczyny owej narastającej  polaryzacji. 

Dla kogo zatem jest to wygodny do podsycania temat a dla kogo jest przeciwnie?  

To nie tak. Myśle, że tu nie chodzi o to, czy temat jest wygodny. Z mojego punktu widzenia ten temat powinien być wygodny dla wszystkich, którzy mówią prawdę, a niewygodny dla tych, którzy nim manipulują, lub w tej sprawie kłamią. Jeżeli ktoś ma uczciwe i cywilizowane podejście do tego problemu, na przykład jest członkiem pewnego ruchu, który uważa, że trzeba bronić homoseksualistów, bo ci są w Polsce prześladowani, to powinien skupić się nie na ogólnych hasłach, a na konkretnych przypadkach, które potwierdzałyby tezę, którą stawia. To znaczy na obronie tych prześladowanych. Natomiast moim zdaniem w tej kwestii nie mówi się wszystkiego, wiele spraw się zaciemnia, celowo fałszuje się przekaz. Wielokrotnie spotkałam się z próbą tłumaczenia przez aktywistów ruchu LGBT, że w zasadzie nie ma żadnego ruchu LGBT, że nie ma żadnej ideologii, a tu chodzi wyłącznie o równe prawa. No ale jeśli rzeczywiście chodzi o równe prawa i dyskryminację, to ważne tu są konkrety,  pokazanie przykładów i praca nad rozwiązaniem konkretnych przypadków.

Jakich przypadków? 

Przypadków gdy ktoś był prześladowany i dyskryminowany, dajmy na to stracił pracę ze względu na swoją homoseksualną orientację. Natomiast o konkretnych przykładach mówi się stosunkowo mało, stąd można wysunąć prosty wniosek, że to nie o dyskryminację tu chodzi. Ludzie miewają różne orientacje seksualne, to jest prawda znana od wieków. Pytanie jakie się tu pojawia, to co my, jako społeczeństwo, zamierzamy w związku z tym robić.  (Warto tu zreszta zwrócić uwagę, na taką oto ciekawostkę, że wśród wszystkich krajów europejskich, to Polska a przedtem Rzeczpospolita, była jedynym krajem, który nigdy prawnie nie karał homoseksualizmu...). Wszyscy jesteśmy równi i orientacja seksualna nie stanowi tu wyróżnika pozytywnego ani negatywnego. Natomiast inną sprawą jest przebudowywanie społeczeństwa według pewnych ideologicznych założeń, co moim zdaniem skrywa się pod częścią propagandy LGBT. Jest to rodzaj neoideologii głoszącej koncepcje inżynierii społecznej. To pomysł robienia eksperymentu na społeczeństwie. 

Może naprawę wierzą oni, że jest to słuszne działanie? 

Z pewnością tak. Podobnie kiedyś wierzono w idee marksistowskie. Co więcej warto zwrócić uwagę na to, że i one wynikały z realnych problemów. Nie wzięły się całkiem z powietrza.  W XIX w. w Anglii  i w ogóle w Europie  czy USA robotnikom, delikatnie to ujmując,  nie żyło się zbyt dobrze. Karol Marks prawidłowo zatem zdiagnozował realne problemy, że jedni żyją bogato i dostatnio, a inni żyją w nędzy i z owoców ich pracy korzystają w nieproporcjonalnym stopniu ci bogaci właśnie. Następnie z diagnozy tego realnego problemu doszło do powstania fałszywej ideologii i prób wprowadzenia jej w życie. Zachowując proporcje (by nikomu dzisiaj nie zarzucać na wyrost, że doprowadza do obozów koncentracyjnych czy ludobójstwa) trzeba jasno i szczerze powiedzieć, że pojawia się dokładnie ten sam mechanizm problemu i działania. 

Jaki?

Są osoby homoseksualne, które w naszej zachodniej  kulturze były bardzo źle widziane i traktowane, w  związku z tym ktoś to  zdiagnozował i postanowił coś z tym robić. Tak stworzono ideologię powszechnej szczęśliwości, według której wręcz wspaniale  jest być homoseksualistą. Stworzono ideologię, która ma skompensować wszystkiego rodzaju niedogodności i stworzyć nowy, „wspaniały świat”. Dlatego właśnie LGBT tak bardzo próbuje naruszyć instytucję rodziny. Ktoś, kto uczciwie chce bronić praw osób homoseksualnych doskonale wie, że rodzina nie ma nic do tego. Bo co ma wspólnego domaganie się równych praw, z tym  kto z kim się może żenić? Małżeństwo z definicji tworzą kobieta i mężczyzna, bo to instytucja, która jest zalążkiem rodziny. Rodzina to komórka społeczna, na której zbudowane jest całe społeczeństwo. W niej rodzą się i wychowują jego nowi członkowie.  Nie ma na świecie takiego społeczeństwa, które nie miałoby u swojego początku rodziny i to rodziny z zasady dwupłciowej!

Takie proste i oczywiste a jak wiele osób nie może tego zrozumieć… 

Wie pan, można chcieć mieć zielone uszy, ale takie ludziom nie rosną, podobnie wysoka brunetka może chcieć być niską blondynką, ale nią już nie będzie, taka jest kolej rzeczy. Wobec świata i tego co zostało nam dane trzeba być pokornym, a nie myśleć, że jesteśmy w stanie spełnić każdą swoją zachciankę. Próba stworzenia sztucznej ideologii jest przejawem braku pokory. Małżeństwo nie składa się z dwóch mężczyzn, ani z dwóch kobiet, tylko z kobiety i mężczyzny, jest różnopłciowe. Małżeństwo to małżeństwo, podobnie jak stół to stół a nie fotel. I fotel to nie jest wyściełany stół z oparciem i podłokietnikami...

Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie udowadniać, że nie jest się wielbłądem.

Bardzo irytująca jest ta próba robienia ludziom wody z mózgu. Odpowiadanie na to wyłącznie językiem religijnym, sugeruje że możliwa argumentacja oparta jest wyłącznie na chrześcijaństwie, że trzeba być osobą głęboko wierzącą by uznawać, iż dwie kobiety nie mogą być dla siebie mężem i żoną. A to nie jest tak. Rodzina to nie kwestia religii czy ideologii. Rodzina to kwestia najbardziej podstawowych struktur społecznych, które próbuje się już nawet nie przebudowywać, a burzyć. 

Słyszałam kiedyś opinię, że tak naprawdę, wobec niewielkiej liczby osób homoseksualnych, nic się nie stanie gdy pozwolimy im na zawieranie małżeństw jednopłciowych. Otóż nie jest to takie proste, to taktyka „salami”, gdzie kawałek po kawałku powoli pozbawia się sensu podstawowe pojęcia i odczłowiecza się ludzki świat. 

To wszystko przez powołanie jednej instytucji jednopłciowego małżeństwa?

Nie, nie tylko przez to. Dziura w niebie by się nie zrobiła, gdyby takich śmiesznych instytucji powstały u nas dziesiątki  tysięcy. Zapewne świat nie zostanie z tego powodu spalony, jak Sodoma i Gomora. Niemniej jednak moim zdaniem, na pewno wpłynie to, wcześniej czy później, negatywnie na społeczne więzi. 

Dlaczego?

Więzi społeczne kreują się w tych podstawowych komórkach jakimi są rodziny. I jest jeszcze jeden ważny element, Związki międzyludzkie są przeróżne, wiele z nich jest aseksualnych, o czym także warto przypominać, gdyż czasem, patrząc na poziom debaty zdaje się, że każdy związek między ludźmi musi mieć seksualne podłoże. 

Często słyszymy argument, że nie pozwalamy homoseksualistom na małżeństwa, bo nie chcemy, by ci się kochali? 

A kto powiedział, że małżeństwo  definiuje się  przede wszystkim  przez to, że ludzie się kochają? Małżeństwo to po pierwsze instytucja społeczna a nie czarodziejski inkubator szczęścia. Choć oczywiście dobrze jest, jak ludzie się w nim kochają, a przynajmniej lubią, gdyż w innym wypadku jest to instytucja niefunkcjonalna. Nie jest jednak tak, że małżonkowie zawsze się kochają - i przeciwnie - dwoje ludzi może się kochać, czy nawet pozostawać w związku -  bez małżeństwa. 

Choć małżeństwo to też sakrament…

Tak, ale z punktu widzenia religijnego - ja wolę skupiać się na perspektywie społecznej. Perspektywa religijna powoduje, że przemawiamy tylko do tych, którzy są wierzący. Sprawa natomiast wykracza poza to co religijne, i jest bardzo ważna, gdyż chroni nas przed wynaturzeniami takimi jak wcześniej wspomniany marksizm czy faszyzm.

Niezależnie od tego jak blisko jest kampania wyborcza, środowisko LGBT działa. Patrząc na to już udało im się osiągnąć w niektórych krajach Zachodniej Europy, czy my, Polacy możemy patrzeć ze spokojnem na to co zaczyna się dziać w Polsce?

Nie możemy być spokojni, próby „ucywilizowania” Polski będą trwały, stąd musimy się starać  temu oprzeć. 

Damy radę?

Myślę, że Polska jest w stanie iść tu nieco odmienną drogą. Być może dotrwamy do czasu, gdy ta fala tej ideologii zacznie opadać (także i na Zachodzie). 

A czy rzeczywiście zacznie ona opadać?

Tak, to pewne, pytanie tylko - kiedy. To, co proponuje LGBT, zabija więzi społeczne, doprowadzi do zinstytucjonalizowania  samotności wielu ludzi i rozpadu naturalnych społecznych więzów, które spajają społeczeństwa i narody,  jak cement ścianę. A człowiek z natury jest istotą społeczną, w dłuższej perspektywie na pewno nie będzie się godził by żyć wbrew naturze. 

Dziękuję za rozmowę.