Anna Dymna w świątecznym numerze tygodnika "Wprost" mówi o pieniądząch, które potrzebne i ważne są dla ratowania niepełnosprawnych, jak również o swoim stosunku do eutanazji.

O wartości pieniądza, Anna Dymna mówi: "One pozwalają nam działać, ratować ludzi, walczyć o godniejsze życie. Ale czasem i one nie pomogą. Często nie da się przechytrzyć losu. Wtedy jest chyba coś ważniejszego od pieniędzy. Obecność, miłość. Widziałam kiedyś, jak umierał chłopak chory na mukowiscydozę. Za rękę trzymała go żona. Byli razem, uśmiechnięci, szczęśliwi. I ta śmierć była zawstydzona, cichutka. Nawet tę śmierć zrobili w konia!"

Temat eutanazji dla Anny Dymnej jest czymś trudnym, jednocześnie nie wyobraża sobie aktorka by eutanazja była prawnie zalegalizowana: "To dla mnie za trudne. Uczestniczyłam kiedyś w międzynarodowym sympozjum o eutanazji. Lekarze, etycy mówili tam dużo, nie zrozumiałam wszystkiego. Ale najczęściej się powtarzało, że najważniejsza jest wola chorego i że trzeba utrzymywać życie, dopóki udręka i ból nie uczynią go piekłem. Ale co to znaczy? To znaczy, że chory, nieprzytomny człowiek ma o tym zdecydować? A gdy nie może, bo jest w śpiączce? Żyjemy coraz dłużej. Czytałam już opisy szpitali przyszłości, które staną się przechowalniami ciepłych trupów. To skrajne wizje, ale może tak być. W dodatku każdy przypadek jest inny. Jak tu ustanawiać ogólne prawa, by nie stały się polem do nadużyć? A poza tym zawsze jest nadzieja na życie, nawet kiedy się wydaje, że jej już nie ma. Dlatego nie chcę mówić o śmierci, tylko o życiu".

Czy życie osoby niepełnosprawnej i cierpiącej może być szczęśliwe? Według Dymnej TAK: "I to jak! I dopiero jak się dowiadują o chorobie, zaczynają tak myśleć. Wczoraj dostałam SMS od sparaliżowanego Janka, który mi powiedział: „Anka, ten Bóg to jednak wie, co robi. Jak ja bym nie skoczył do wody, to bym może był zły. A tak, zobacz, jaki ja fajny jestem. Chyba musiał mnie kopnąć, żebym był dobrym człowiekiem”. Czesław Miłosz, który był wielkim fanem mojego programu, zastanawiał się, jak to jest z tym cierpieniem. Dlaczego moi rozmówcy w wieku dwudziestu paru lat wiedzą o życiu to, czego on się dowiedział po osiemdziesiątce".

Warto wywiad przeczytać tylko dlatego, by dowiedzieć się co oznacza po prostu praktyczna strona życia z cierpiącymi i terminalnie chorymi ludźmi. Dla wielu z nas to tylko teoria, dla Anny Dymnej to pole codziennego działania.

Sm/Wprost