Magdalena Ogórek ściągnęła na siebie oskarżenia o antysemityzm. Na Twitterze zapytała o przeszłość rodzinną Marka Borowskiego, wytykając mu, że jego ojciec zmienił nazwisko z "Berman" na "Borowski".
Panie @MarekBorowski,nawiązując do wypowiedzi o kręgosłupie @Jaroslaw_Gowin-czy oznaką kręgosłupa jest zmiana nazwiska z Berman na Borowski?
— Magda Ogórek (@ogorekmagda) 28 lipca 2017
A ojciec też nie zmieniał? Senator w wolnej Polsce musi rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP-go spadku #cozaerudycjapaniesenatorze
— Magda Ogórek (@ogorekmagda) 28 lipca 2017
Twitt Magdaleny Ogórek skrytykował między innymi publicysta Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich. "Wpis Magdaleny Ogórek na Twitterze na temat rzekomej zmiany nazwiska przez senatora Marka Borowskiego [https://twitter.com/ogorekmagda/status/890987719530295297] (a następnie "wytknięcie", że jego ojciec zmieniał, tak jakby to Marek Borowski podejmował decyzje za swojego ojca lub był za jego decyzje odpowiedzialny) jest paskudne w tym sensie, że zamiast podejmować polemikę z Borowskim na argumenty i mówić o jego własnych poglądach i postawie, "kabluje" go opinii publicznej za jego pochodzenie. Taki donos: "patrzcie, przecież to ukryty Żyd". "Maran"" - napisał Jędrzejewski.
"Ogórek stara się następnie bronić przed reakcją Borowskiego na jej wpis, odpowiadając:"Senator w wolnej Polsce musi rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP-go spadku".
No to trzeba było - jeżeli naprawdę chodzi o "rozliczenie się ze stalinowskiego spadku" -zapytać o ten spadek stalinowski, czyli o stosunek Borowskiego do komunistycznej oraz stalinowskiej działalności jego ojca (Wiktor Borowski, wcześniej Aron Berman, był funkcjonariuszem totalitarnego systemu zniewalającego Polskę), a nie pisać o zmianie nazwiska.
Jednak taki donos na temat pochodzenia jest po prostu skuteczniejszy niż pytanie o stosunek do stalinizmu" - dodał.
"Przyczyny wydają się oczywiste: trudno wyobrazić sobie, żeby Marek Borowski miał entuzjastyczny lub chociaż pozytywny stosunek do stalinizmu; natomiast pochodzenie jest czymś, czego nie można się pozbyć. Rzecz w tym, że pochodzenie żydowskie jest dla wielu w Polsce stygmatem, piętnem. Gdyby ojciec Borowskiego zmieniał nazwisko nie z Berman na Borowski, ale np. z Martinez lub Romano na Borowski, Ogórek by tego nie "wypominała", bo hiszpańskie lub włoskie nazwiska nie uderzają w Polsce w żaden "wrażliwy" kontekst. Jednak inaczej z żydowskimi: dla wszystkich skażonych stereotypami antysemickimi wzmianka o żydowskim pochodzeniu ma wydźwięk mocno jednoznaczny. Oznacza w "tajnym kodzie kulturowym" jedno słowo: "WRÓG". Stąd bierze się przecież częste w III RP oskarżanie przeciwników politycznych o takie pochodzenie (przykładowo: Mazowieckiego, Wałęsy, Kaczyńskich, Gronkiewicz-Waltz). Charakterystyczne zjawisko dla mulistego, bagiennego dna polskiej polityki. Prosty mechanizm: ujawnienie prawdziwego lub rzekomego pochodzenia żydowskiego jest wciąż dla części społeczeństwa równoznaczne z dyskredytowaniem politycznego przeciwnika.
Magdalena Ogórek ten mechanizm stosuje. Nie wiem, czy cynicznie, z wyrachowaniem, czy wręcz odruchowo, instynktownie. Stawiałbym intuicyjnie na to drugie" - stwierdził dalej.
"Trzeba przeciw temu protestować.Żeby to bagno nie wylało i nie pokryło wszystkich cuchnącym mułem, jak to zdarzało się już nie raz w historii" - ocenił wreszcie.
mod/fzp, twitter