Portal Fronda.pl: Czego zabrakło Jackowi Sasinowi, aby pokonać Hannę Gronkiewicz-Waltz?

Artur Górski, PiS: Zabrakło klimatu Rzeszowa. Warszawa to bardzo trudne miasto dla PiS, chyba najtrudniejsze. Struktura społeczna jest sztuczna, ludność w większości napływowa, niezakorzeniona. Mamy nowobogackich, często ludzi bez wartości, którzy ślepo podążają za trendami lansowanymi przez TVN, ale jako przybysze nie czują się związani z tym miastem i jego problemami. Nie potrafią być lokalnymi patriotami. Ale są też całe "czerwone" osiedla, post-milicyjne i post-wojskowe - to przeważnie ludzie starsi i ich dzieci, które dziś częściej głosują na PO. I wreszcie mamy całą armię urzędników, zbudowaną w znacznej mierze z klienteli Platformy, którzy boją się utraty pracy, albo po prostu nie chcą zmiany. Bardzo trudno przebić się przez tę głuchą ścianę, dotrzeć do umysłów ludzi i przekonać do swoich racji. To jest niesamowite, jak wykształceni ludzie potrafią być irracjonalni w swoich wyborach.

Sasin dostał w drugiej turze poparcie od swoich kontrkandydatów z I tury (m.in. Mariusza Dzierżawskiego). Może, paradoksalnie, tylu konkurentów z różnych środowisk w I turze nie pozwoliło na stworzenie mocnego frontu przeciw Hannie Gronkiewicz-Waltz?

Było za mało czasu na stworzenie takiego frontu antyHGW. Nie wystarczą deklaracje polityków, że popierają jakiegoś kandydata w II turze. Z takim przekazem musieliby jeszcze dotrzeć do swoich wyborców z I tury, a to nie jest łatwe. Zresztą trudno było zmobilizować do głosowania tych wyborców, dla których Jacek Sasin nie był kandydatem 1. wyboru. Może wielu poznało go zbyt późno i za słabo, bo merytorycznie był bardzo dobrze przygotowany, o czym świadczy m.in. to, że po pierwszej debacie w mediach pani prezydent odmówiła kolejnych. Zorientowała się, że w takich debatach, gdzie przypomina się o wszystkich jej porażkach, traci głosy wyborców.

Mieszkańcy Warszawy narzekają na nieustanne korki, zamknięte ulice, objazdy, fatalną komunikację miejską, opóźnienia różnych inwestycji, a mimo to, wciąż wybierają Gronkiewicz-Waltz. Na czym polega jej fenomen?

Słowo "fenomen" w odniesieniu do Hanny Gronkiewicz-Waltz chyba nie jest właściwe. Można powiedzieć raczej, że ma mentalność "kury domowej", ale ta "kura domowa" jest wiceprezesem Platformy Obywatelskiej i to w znacznej mierze determinuje jej wybór. Dla wielu osób, które są bardzo powierzchowne w swoim patrzeniu na świat nie są istotne sukcesy i porażki prezydenta Warszawy, tylko jej przynależność partyjna. Inna rzecz, że PO potrafiła nakręcić w mediach propagandę sukcesu wokół pani prezydent. Miała w tej kwestii silne poparcie rządu. Ale też w przypadku miejskich niedogodności ludzie po prostu się do nich przyzwyczajają. Wmawia się im, że to normalne w każdym dużym mieście. I to usypia czujność ludzi i zmniejsza ich oczekiwania, ambicje. Tak, wybór Hanny Gronkiewicz-Waltz to wybór małych ambicji i dużych kompleksów.

Rozm. MaR