Występując w czwartkowym programie red. Jana Pospieszalskiego "Bliżej" w telewizji publicznej, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po raz kolejny usiłował uciec od podstawowego pytania, jakie rodzi się po odmowie przyznania miejsca na cyfrowym multipleksie Telewizji Trwam. Pytanie to brzmi: Czy władze Polski, które Rada reprezentuje, akceptują udział mediów katolickich w procesie rozdziału miejsc na nadawanie na cyfrowym multipleksie? To jest zasadniczy problem, a nie dane ekonomiczne, które KRRiT usiłuje wykorzystać jako pretekst do odmowy przyznania koncesji. Skoro Rada uznała, że ważniejsze jest przyznanie koncesji dla dwu stacji koncernu Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe z muzyką rozrywkową, niemające zaplecza technicznego ani programowego, które nie nadają takich wartościowych programów jak Telewizja Trwam, to znaczy, że postawiono na głowie proces przyznawania koncesji.

 

Podczas dotychczasowych przesłuchań przed parlamentarnymi komisjami kultury i środków przekazu wykazano, że KRRiT przyznała miejsca stacjom nie tylko pod względem programowym nieprzystającym do Telewizji Trwam. Przesłuchania ujawniły również, że decyzje Rady były kompletnie niewiarygodne pod względem finansowym. Dlatego moim zdaniem uparte trwanie przez Radę przy tych argumentach jest kompletnie nieracjonalne. Trzeba też zauważyć, że w wymiarze społecznym i narodowym wartość dodatkowa oferty programowej Telewizji Trwam przekazującej telewidzom prawdę i dobro jest wprost niewymierzalna finansowo. W rozmowie przewodniczącego Jana Dworaka z Janem Pospieszalskim uderzyła mnie też deklaracja szefa KRRiT, że szanuje każdy podpis złożony w obronie Telewizji Trwam i głos każdej osoby uczestniczącej w protestach. To całkiem pusta deklaracja, bo czyny Jana Dworaka jej całkowicie zaprzeczają. Manifestacje i podpisy są niespotykanym w historii mediów, nie tylko w Europie, ale też na świecie, ruchem poparcia dla wolnych mediów, który prawdopodobnie przejdzie do historii najwspanialszych zrywów obywatelskich w obronie prawdy w mediach, opartych na wartościach i obecności katolików w życiu publicznym. Mimo tych deklaracji Rada nie bierze tak wielkiego ruchu protestu pod uwagę i nie ma żadnej propozycji wyjścia naprzeciw protestującym, tylko cały czas zasłania się sądem. Tyle że decyzje sądu zapadną zapewne za kilka lat, gdy wszystkie miejsca na multipleksach zostaną już rozdzielone między wszystkich wielkich tego świata. Takie zachowanie pokazuje, że przewodniczący Dworak kompletnie nie rozumie, iż funkcja, którą sprawuje, wymaga służenia dobru społecznemu.

 

W dodatku wręczając redaktorowi prowadzącemu program kopertę z formularzem wpłaty na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, zachował się kuriozalnie. Czyżby była to cyniczna próba rozbudzania konfliktów wewnątrz środowiska katolików?

 

Autorka jest posłem na Sejm RP, w latach 2007-2010 była członkiem KRRiT desygnowanym przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

 

eMBe/ND