Zdaniem wiceministra funduszy Waldemara Budy, Marek Suski to doświadczony polityk, w związku z czym mógł sobie pozwolić na słowa o "brukselskim okupancie".

- Polska nielegalna walczyła dzielnie podczas II wojny światowej z jednym okupantem, walczyła z okupantem niemieckim. Walczyliśmy też z okupantem sowieckim. Będziemy walczyć z okupantem brukselskim (…). Bruksela przysyła nam namiestników, którzy mają nam Polskę doprowadzić do porządku. Rzucić nas na kolana, żebyśmy byli może landem niemieckim, a nie dumnym narodem wolnych Polaków - mówił Suski w trakcie odbywających się w Radomiu uroczystości z okazji 76. rocznicy uwolnienia żołnierzy AK z więzienia UB.

Słowa Suskiego zostały szeroko skrytykowane.

Zdaniem Budy staż i pozycja polityczna Suskiego pozwalają mu na wygłaszanie takich słów. Sam Buda "umył ręce" od tego rodzaju dyskusji, wskazując, że jego pole działania to "negocjacje techniczne".

- Pan Marek Suski, jako doświadczony polityk z dużo większym stażem niż ja i dużo wyżej w strukturze partyjnej niż ja, może sobie na takie słowa pozwolić. Ja odpowiadam za mały sektor w ramach rządu - mówił Buda.

- On ponosi za to odpowiedzialność. Partia ponosi za to odpowiedzialność. Dyskusja na poziomie politycznym to nie jest mój poziom. Ja dyskutuję na poziomie rządowym w ramach negocjacji technicznych - dodał.

Stwierdził jednak, że słowa, które dobrał sobie Suski nie należą do najbardziej trafnych. W ocenie Budy słowa Suskiego należy rozumieć raczej jako przenośnię.

- Dobór słów jest nie najtrafniejszy. Wszyscy mówimy o tym samym, ale słowa są różne. Być może niektóre są niepotrzebne - stwierdził.

jkg/tvn24, dorzeczy