57-letni były już jezuita Artur F., który przed niespełna miesiącem opuścił zakon, wyprowadzając się z warszawskiego klasztoru skradł zabytkowy krzyż i obrazy, warte łącznie blisko 100 tys. zł. Już następnego dnia po opuszczeniu zakonu zawarł też ślub cywilny z 91-letnią emerytką, cierpiącą na zaburzenia pamięci.

Pod koniec sierpnia do Komendy Rejonowej Policji na warszawskim Mokotowie wpłynęło od stołecznych jezuitów zgłoszenie, że z tutejszego klasztoru zniknęło kilka cennych zabytków. Dokonano kradzieży krzyża na kamiennym postumencie oraz trzech obrazów z końca XVIII w., w tym przedstawiający św. Ignacego Loyolę. Łączna wartość tych przedmiotów została oszacowana na ponad 95 tys. zł.

W toku czynności śledczych, skradzione przedmioty odnaleziono w mieszkaniu, w którym znajdował się były już jezuita Artur F. Został on następnie zatrzymany wraz ze swym wspólnikiem, 42-letnim bezrobotnym Piotrem N. Przy tej okazji policjanci ustalili też, że w mieszkaniu, w którym przebywali podejrzani znajdują się dokumenty należące do 91-letniej kobiet zamieszkałej na warszawskim Śródmieściu.

Okazało się, że już dzień po opuszczeniu zakonu Artur F. zawarł ślub cywilny z cierpiącą na zaburzenia pamięci 91-letnią emerytką. Natomiast drugi z mężczyzn posiadał notarialne upoważnienie do załatwiania w imieniu wspomnianej kobiety spraw urzędowych oraz majątkowych. Pobierał także jej emeryturę od listonosza. Łącznie przywłaszczył on sobie ponad 22 tys. zł. Należące do kobiety, a także jej dowód osobisty i biżuterię.

Sprawa określana jest przez prowadzących ją śledczych jako rozwojowa i być może w jej toku pojawią się kolejne zarzuty wobec podejrzanych.

To niewątpliwie bardzo przykra i bolesna historia nie tylko dla nas katolików, ale i przede wszystkim dla polskich jezuitów.

 

ren/PAP