Sławomir Cenckiewicz oraz wydawnictwo Zysk i S-ka nie zgodzili się na ugodę ws. książki “Wałęsa. Człowiek z teczki”. Instytut Lecha Wałęsy uważał, że naruszono w niej dobra osobiste byłego prezydenta. Teraz zapowiada pozew.

Byłemu prezydentowi nie spodobały się zawarte w niej informacje o chuligańskiej młodości i powtarzaniu siódmej klasy nie odniósł się jednak do informacji o agenturalnej przeszłości. Wałęsa zażądał wycofania książki ze sprzedaży oraz wpłacenia 200 tys. zł na warszawskie hospicjum i przeprosin na pierwszych stronach „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej”. Ponadto chce również przeprosin na piśmie.

Jak podkreśla historyk warunki ugody zaproponowane przez Wałęsę zmierzają w istocie do ograniczenia wolności słowa w Polsce. A także do uznania biografii Wałęsy za niepodlegającą naukowej i publicystycznej weryfikacji – ocenił historyk.

- Nie miałem nigdy wcześniej żadnych procesów z Lechem Wałęsą, to jest pierwszy mój proces w związku z tym, co wydałem czy napisałem. Nie pójdę na żadną ugodę, tym bardziej ugodę, która obwarowana jest warunkami – można powiedzieć – kuriozalnymi. Chodzi m.in. o to, żeby Lech Wałęsa uzyskał książki ze sprzedaży i 400 tys. na jakąś charytatywną instytucję – po 200 tys. od autora (czyli ode mnie) i wydawcy wydawnictwa Zysk i Spółka. To są rzeczy horrendalne i na to zgody być nie może–powiedział Sławomir Cenckiewicz.

Pod koniec 2013 r. Lech Wałęsa domagał się od wydawcy książki całkowitego wycofania publikacji ze sprzedaży i wielokrotnie słownie atakował historyka na swoim blogu.

Ab/radiomaryja.p