Ujawniono, że w Wielkiej Brytanii każdego roku ok. 60 dzieci przeżywa tzw. późne aborcje. Żyje od kilku minut do kilku godzin. Dzieci są pozostawiane bez żadnej opieki, aż same umrą. Czasami są po prostu zabijane przez personel medyczny. W wielu wypadkach dzieci mogłyby przeżyć, gdyby otrzymały odpowiednią i natychmiastową pomoc.

Problem dotyczy nie tylko Wielkiej Brytanii, ale także Szwecji i Włoszech. W 2010 roku w tym ostatnim kraju znaleziono dziecko żywe w 20 godzin po aborcji. Miało zginąć ze względu na… rozszczepienie wargi. Dziecko zostało zabrane na oddział intensywnej terapii, jednak ostatecznie zmarło.

We Florencji jedno z dzieci żyło trzy dobry po aborcji.

Pytanie, jakie skierowano do Rady Europy, brzmi: „Jakie konkretne kroki podejmie Komitet w celu zagwarantowania, że dzieci które przeżyją aborcję, nie zostaną pozbawione opieki medycznej, która należy się im, jako żywo urodzonym osobom, na mocy art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka?”.

O odpowiednią pomoc pozostawionym na śmierć dzieciom zabiega polski Instytut Ordo Iuris. Wystosował w tej sprawie pismo do ambasador Urszuli Gacek, Stałego Przedstawiciela RP przy Radzie Europy.  Już w środę zobaczymy, czy europejscy politycy chcą chronić życie narodzonych dzieci.

pac/gość niedzielny/ordo iuris