Pandemia koronawirusa radykalnie odmieniła nasze życie. Zachowywanie dystansu społecznego, noszenie maseczek, częste dezynfekowanie dłoni – to czynności, które w trosce o zdrowie stały się dla nas codziennością. W Niemczech zasady epidemiczne dosięgają jednak granic absurdy, a przynajmniej tak twierdzi jeden z niemieckich lekarzy, którego relację w mediach społecznościowych przekazał dr Paweł Basiukiewicz.

Dr Paweł Basiukiewicz przekazał na Twitterze relację niemieckiego lekarza, który udał się na kilka dni do Hamburga.

- „Wyczuwa się wszechobecne napięcie i strach. Są drakońskie przepisy dotyczące poruszania się. To, że wszędzie obowiązują maski, to jasne, ale w Sbahnie trzeba mieć maski FFP2”

- pisze lekarz.

Dalej, w sześciu punktach, opisuje zasady, których trzeba przestrzegać, aby wejść do sklepu.

„1. Należy stanąć w kolejce w odstępie.

2. Należy się zalogować do systemu Luca App albo wypełnić dokument papierowy. Kto kiedy gdzie mieszka, jaki numer. Godzinę wejścia do sklepu i wyjścia. Plus podpis. Za podanie fałszywych danych ileś set euro mandatu.

3. Następnie jest proces sprawdzania paszportu Covidowego lub atestu lub Paszportu ozdrowieńca. Niestety nikt nie ma czytników, więc kod nie wystarczy. Trzeba wejść na ten certyfikat i pokazać datę ważności. Jest to bardzo skrupulatnie sprawdzane.

4. Przed wejściem jeszcze w niektórych sklepach podpis, że na własną odpowiedzialność sru tu tu tu. Podpis.

5. Teraz można oglądać ulubione koszule.

6. Tak jest w każdym absolutnie sklepie poza sklepem spożywczym (od października jest plan takiej procedury nawet przy wyjściu po mleko). Dla każdego minisklepu jest oddzielna procedura”

- czytamy.

Najbardziej boją się właściciele sklepów, które policja ma sprawdzać nawet kilka razy dziennie. Za każde uchybienie grożą im ogromne kary finansowe i zamknięcie sklepu. Doszło do tego, że w niektórych sklepach, wedle relacji lekarza, dezynfekuje się długopisy.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku restauracji. Jeszcze większy problem pojawia się natomiast w barach, w których maseczkę można zdjąć tylko… kiedy się siedzi. Degustowanie trunków przy barze, na stojąco, nie wchodzi więc w grę.

- „W tej relacji nie ma nic nadzwyczajnego. Po prostu pozbierane po kolei pomysły telewizyjnych zerocovidowców. Ekspercki sen”

- komentuje dr Basiukiewicz.

kak/nczas.com, Twitter