Jeżeli prosimy Boga o coś, to o co Go prosimy? Czego od Niego oczekujemy? Czy potrafimy dostrzec w sobie dar Ducha Świętego? - pyta o. Włodzimierz Zatorski, OSB.

Prorok Malachiasz przedstawia bardzo charakterystyczną pretensję ludzką względem Boga:

„Jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni (Ml 3,14n)”.

Pretensja ta wyra­sta z ludzkiej perspektywy: z oczekiwania nagrody w zamian za zachowywanie przykazań. Bóg jednak mówi zupełnie inaczej: Oni będą moją własnością… a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny (Ml 3,17).

W relacji Boga do wiernego nie chodzi o nagrodę w postaci jakiegoś daru zewnętrznego, ale o żywą więź osobową, synowską, o udział w Jego dziedzictwie. Boży dar nie jest czymś, ale dziedzictwem, udziałem w Jego życiu! Dlatego nagroda sprawiedli­wych jest niezależna od doczesnego powodzenia. Stanie się ona widoczna w dniu, w którym Bóg będzie działał (Ml 3,17). Nieprawi zginą razem z tym, co stanowiło ich doczesną radość. Wierni nato­miast zobaczą prawdziwe swoje dziedzictwo – takie jest zasad­nicze przesłanie proroka Malachiasza. Zobaczmy, u niego Bóg ukazuje się jako ojciec! Nie jest to zatem obraz przekazany nam dopiero przez Pana Jezusa. Natomiast Pan Jezus nadaje mu zasadnicze znaczenie, objawia, że Ojciec jest imie­niem Boga.

Podobnie dar, jakim człowiek zostaje obdarowany, który u proroka jest udziałem w Bożym dziedzictwie, w orędziu Pana Jezusa staje się Osobą, Duchem Świętym:

„Jeżeli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11,13)”.

Zobaczmy: jeżeli prosimy Boga o coś, to o co Go prosimy? Czego od Niego oczekujemy? Obietnica wypowiedziana w zdaniu Pana Jezusa jest bardzo znacząca. Czy potrafimy dostrzec w sobie dar Ducha Świętego? Jeżeli nie, to dlaczego? Czy go nie ma, czy może źle patrzymy? A może źle prosimy? Nie prosimy o to, o co prosić potrzeba i dlatego nie otrzymujemy? Czy nie jest tak, jak w pierwszym czytaniu, kiedy to Izraelici ocze­kiwali od Boga doczesnej pomyślności jako znaku Jego błogo­sławieństwa? Czy i my nie oczekujemy czegoś na wzór takich dóbr? Czy prawdziwie i wytrwale prosimy?

Takie pytania trzeba nam sobie postawić w obliczu tej obiet­nicy, którą Pan Jezus wypowiada tak jednoznacznie.

o. Włodzimierz Zatorski OSB / ps-po.pl