Takie „rewelacje” w rozmowie z „Gazetą Wrocławską” zaprezentował Robert Jarosław Iwaszkiewicz, świeżo upieczony europoseł z Kongresu Nowej Prawicy.

Na pytanie, czy dawał klapsy swoim dzieciom, polityk odpowiada: „Pewnie, że tak. Wychowawcze. Nie z nerwów”. I uzupełnia: „Niestety, nie biłem synów... (...). [I] czasami wydaje mi się, że powinienem być ostrzejszym ojcem w stosunku do tych moich dwóch synów. Ale wydaje mi się, że i tak wyszli na ludzi”.

Europoseł rozckliwia się nad zbawiennym wpływem bicia dzieci: „[Bicie] by ich wzmocniło. Wzmocniłoby ich charakter, potrafiliby lepiej zachowywać się w sytuacjach kryzysowych”.

Ciekawiej jednak robi się, kiedy Iwaszkiewicz prezentuje swoje „mądrości” na temat bicia kobiet. Wprawdzie przyznaje, że swojej małżonki nie bił, bo nie jest typem nerwusa, a i potrafili się dogadać, to jednak uzupełnia: „Ludzie są tak różni, że nie można ich wrzucać do jednego worka. I jestem przekonany, że niejednej żonie taka reakcja by pomogła wrócić na ziemię”. Taka reakcja, czyli bicie.

Beb/Gazeta.pl