Dzisiaj rozpoczęła się krótka, bo zaledwie kilkugodzinna wizyta papieża Franciszka na Węgrzech. W ocenie części osób taki format wizyty odzwierciedla stosunek Franciszka do polityki węgierskiej. Wcześniej do wizyty w ogóle miało nie dojść, ale ostatecznie udało się ją sfinalizować.

Dzisiaj rozpoczęła się kilkugodzinna wizyta Franciszka na Węgrzech. Ponadto Franciszek udaje się na Węgry przejazdem w drodze na Słowację.

Początkowo do wizyty miało w ogóle nie dojść, ale ostatecznie Watykanowi i władzom węgierskim udało się dojść w tej sprawie do porozumienia.

Papież spędzi w Budapeszcie jedynie siedem godzin, po czym uda się na Słowację. U naszych południowych sąsiadów zabawi jednak znacznie dłużej. Odwiedzi cztery miasta, a do Watykanu wróci w środę.

W Budapeszcie Franciszek spotka się z premierem Węgier Viktorem Orbanem oraz prezydentem Janosem Aderem.

Krótki i "przejazdowy" format wizyty Franciszka można uzasadniać jego niechęcią do władz węgierskich. Franciszek wielokrotnie krytykował "odradzanie się ruchów nacjonalistycznych i populistycznych". Papież krytykował także izolacjonistyczne lub jednostronne działania mające na celu powstrzymanie kryzysu migracyjnego. Co ciekawe, niechęć do "ruchów nacjonialistycznych" nie przeszkadzała Franciszkowi z uśmiechem słuchać historii o budowie komunizmu na Kubie w trakcie wizyty w tym kraju. Obaw Franciszka nie budzi także współpraca z komunistycznymi Chinami.

jkg/rzeczpospolita