W piątek przestała obowiązywać w Polsce część sanitarnych restrykcji. Do działalności mogły wrócić m.in. hotele i stoki narciarskie. Walentynkowy weekend okazał się być dla nich prawdziwym napływem turystów, czego symbolem stały się tłumy na Krupówkach. Pojawiają się obawy, że taka reakcja na luzowanie obostrzeń może nasilić sytuację epidemiczną i zmusić rządzących do powrotu do obostrzeń. Andrzej Sośnierz z Porozumienia jest jednak przekonany, że tłumy w Zakopanem nie skończą się drastycznym wzrostem zakażeń.

- „Tłumy na Krupówkach w Zakopanem, tak, jak widziałem je w telewizji, to nie jest nic strasznego z punktu widzenia epidemicznego. Ludzie zachowywali dystans. Ponadto w zimie, gdy oddychamy, to nasz oddech błyskawicznie leci do góry. Gorzej, jeżeli zakłócano tam porządek publiczny” – mówił były szef NFZ na antenie Polsat News.

Polityk skrytykował też przyjęty przez rząd model rozmrażania gospodarki. Powołując się na opublikowane ostatnio badania przekonuje, że nie ma znaczącej różnicy pomiędzy państwami zachowującymi bardziej restrykcyjne obostrzenia i tymi, gdzie są one łagodniejsze. Dlatego zdaniem Sośnierza rząd powinien zdecydować się na otwarcie restauracji.

kak/DoRzeczy.pl