W czwartek rano Robert Biedroń, jak wielu innych lewackich polityków i działaczy "solidaryzował się" w mediach społecznościowych z ludźmi z Zespołem Downa.

Przypomnijmy, że wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Osób z Zespołem Downa. Można było okazać solidarność z chorymi np. poprzez założenie skarpetek nie do pary. Lewicowi działacze i politycy, z liderem partii Wiosna na czele, ochoczo lansowali się w mediach społecznościowych. Wielu internautów zwracało uwagę na hipokryzję Roberta Biedronia i jemu podobnych, gdyż przedstawiciele środowisk lewicowo-liberalnych sprzeciwiają się wyeliminowaniu tzw. przesłanki eugenicznej z obowiązującego w Polsce prawa aborcyjnego. "Dzięki" temu w Polsce można legalnie zabijać nienarodzone dzieci, u których badania prenatalne wykażą np. Zespół Downa. Postawę Biedronia skrytykował m.in. wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki, który wraz z żoną wychowuje 4-letniego synka Radzia, który jest dzieckiem z ZD. 

Co na to Robert Biedroń? Rano opublikował zdjęcie różnokolorowych skarpetek, wieczorem przekonywał na antenie Polsat News, że dziecko nienarodzone to... płód, a nie człowiek. 

Były prezydent Słupska postulował w programie Bogdana Rymanowskiego legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży. W ocenie Biedronia, "to jest płód". Rymanowski zapytał: "A nie człowiek?"

"Nie, to nie jest człowiek. Płód nie jest człowiekiem, to nie jest dziecko! Tak mówi biologia"- odpowiedział gość Polsat News. Kiedy prowadzący zaprotestował i dopytywał, "od kiedy płód staje się człowiekiem", Biedroń wysłał go na lekcje biologii, a następnie zaczął pokrzykiwać, że "Piekło kobiet musi się skończyć".

 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl