Facebook jest faktycznym monopolistą jako portal społecznościowy. Pozycja monopolisty wiąże się nie tylko z gigantycznymi dochodami, ale również z obowiązkami – wodociągi, kanalizacja, elektrownia, transport publiczny, czy internetowi monopoliści nie mogą odmówić swoich usług, bo klienci nie mają innej możliwości niż korzystanie z oferty monopolisty.

W sytuacji, gdy przedsiębiorca nie ma monopolu (jest drukarzem albo cukiernikiem i jest wielu innych drukarzy czy cukierników) ma prawa odmówić świadczenia usług, bo klient ma zawsze możliwość skorzystania z usług innych przedsiębiorców.

Monopolista nie ma prawa dyskryminować z powodów politycznych preferencji swoich użytkowników. Niestety nasze władze niezbyt angażują się w obronę praw konsumentów i nie potrafią skutecznie wymóc na Facebooku przestrzeganie praw polskich konsumentów, co amerykańska korporacja wykorzystuje do faktycznego niszczenia swobody wypowiedzi w naszym kraju, poprzez odbieranie prawa wypowiedzi internautom o konserwatywnych, katolickich, patriotycznych czy prawicowych poglądach (tolerując równocześnie lewicową i antykatolicką mowę nienawiści).

Przykładem odbierania wolności słowa Polakom przez amerykańską korporacje są bany, blokady i inne formy cenury, której ofiarami na Facebooku są polscy internauci. Ilustracją facebookowej cenzury jest ban za publikację linku do artykułu Frondy. Ban za wpis zawierający tylko tytuł artykułu i jego adres internetowy, wpis niezawierający żadnej zachęty do przemocy. Artykułu, dodajmy, opartego na informacji zawartej w tekście „Polska homofobem Europy. W całej Unii żadne państwo nie traktuje obywateli LGBTI gorzej” z antyPiSowskiego portalu Na Temat (autorstwa Marty Nowak).

Facebook zbanował za linkowanie do artykułu „Kolejny sukces Polski. Jesteśmy mistrzem Europy w homofobii”. W artykule tym nie ma kłamstw ani nawoływania do przemocy. Artykuł informuje, za antyPiSowskim portalem tylko o tym, że według „międzynarodowego rankingu równouprawnienia osób LGBT w Europie, Polska oficjalnie spadła z przedostatniego na ostatnie miejsce w całej Unii Europejskiej”.

Lewicy może się nie podobać oczywiście to, że autor artykułu cieszy się z tej informacji, ocenia ją za sukces Polski, uznaje, że awersja wobec szkodliwych dla zdrowia zachowań seksualnych jest z powodów epidemiologicznych uzasadniona, przypomina o nadreprezentacji gejów wśród sprawców pedofilii. Opinia autora tekstu z Frondy nie zawiera jednak żadnej pochwały przemocy czy nawoływania dyskryminacji (bo nic takiego w wymiarze społecznym w Polsce nie ma miejsca).

Czy jest w tym coś niestosownego? Nie, ludzie mają prawo do odmiennych ocen. Różne zjawiska mogą być przez jednych oceniane pozytywnie a inne negatywnie (jedni pozytywnie mogą oceniać homoseksualizm czy religijność, a inni negatywnie). Karanie ludzi za wyrażanie swojej opinii to praktyka z repertuaru komunistów czy nazistów. Tym bardziej, że w artykule nie ma żadnych zachęt do fizycznej przemocy wobec gejów czy odbierania komukolwiek praw obywatelskich, czy wolności.

Wolność słowa jest podstawą demokracji. Niestety, dziś amerykańskie korporacje, tak jak w PRL komuniści podlegli Moskwie, odbierają wolność słowa Polakom i niszczą debatę obywatelską. Jest to całkowicie sprzeczne z demokracją, pluralizmem, tolerancją, prawami obywatelskimi. Wolnością słowa nie może być przywilejem tylko lewicowców, musi być prawem wszystkich, w tym też tych, którzy nie wstydzą się swojej homofobii rozumianej jako odczuwanie awersji do gejowskich zachowań seksualnych.

Jan Bodakowski