Czy zapoznali się już Państwo z szokującą wypowiedzią wielkiego wśród lewactwa autorytetu – pani profesor Magdaleny Środy? („W tyle Wizji” z dn. 06.12.19). Otóż ta „wybitna” pracownica naukowa z UW (?), zapewne będąc „zainicjowaną”, jak kiedyś podała, przez zawodową czarownicę z USA, a ostatnio zainspirowana przez dwóch zachodnich, jak wszystko na to wskazuje, mocno nawiedzonych przez „ideolo” autorów, wyszła całkiem na serio z odważnym postulatem przyznania obywatelstwa zwierzętom, a w ramach tego: nadania statusu uchodźców szczurom, myszom i karaluchom, oraz przyznania statusu „państw suwerennych” zwierzętom dzikim itd. itp.?

To nie jest koszmarny sen! To jest koszmarna rzeczywistość! Ta „uczona” powiedziała to w Radiu Zet! Jeśli Państwo jeszcze nie zapoznali się z tą wypowiedzią, to trzeba to zrobić jak najszybciej! Jest to niezwykle pilne, gdyż wirus-świrus, którego jak widać nosicielem jest pani profesor, jako bardzo zaraźliwy wirus umysłu, łatwo przeskakuje z głowy do głowy i w każdej chwili może zaatakować każdego z nas, jeśli nie jesteśmy dostatecznie chronieni odpowiednim poziomem krytycyzmu. Wobec powyższego zagrożenia, wszyscy obywatele jeszcze niezarażeni i zdrowi na umyśle, powinni bardzo wzmóc czujność i zastosować przeciw niemu ostrą profilaktykę, chroniąc zwłaszcza mało jeszcze odporne dzieci i młodzież, zanim dopadnie ono te bezbronne istoty. Jestem zdania, że wypowiedź pani Środy jest już dostatecznie alarmującym zwiastunem zbliżającej się pandemii świrusa w Polsce! Zarazek ten, jeśli poprzez media na dobre wydostanie się z terenów uczelni do przestrzeni publicznej, wcześniej czy później wywoła zaraźliwą i powszechną ideologiczną patologię, albo używając skrótów: ideolopatologię, ideolopatię lub ideoloparanoję, która roznosząc się tak szybko jak wirusowa choroba świń, może ogarnąć wielkie populacje, wywołując u nich nieuleczalną i nieodwracalną chorobę, która w ostatnim stadium doprowadzi do ideolozidiocenia. Ta niezwykle groźna choroba charakteryzuje się porażeniem układu hamulcowego w sferze intelektualnej i poznawczej, pełniącego w umyśle rolę immunologicznej bariery, analogicznie jak przeciwciała w ludzkim ciele. Zapadnięcie na to straszne choróbsko powoduje ostre objawy utraty równowagi umysłowej, wysokiej gorączki intelektualnej, podniesienie się do niebezpiecznego poziomu fanatyzmu, niepohamowaną, wręcz galopującą i samozapętlającą się ideoloschizoparanoję. Wobec powyższego zagrożenia należy zaapelować do ministra zdrowia, aby postawił w stan gotowości cały personel psychiatryczny na terenie kraju, gdyż tym razem lekarze tej specjalności będą właściwą kadrą do walki z tą groźną epidemią. Lekarze ci w pierwszym rzędzie powinni zostać wysłani na odcinek szkolnictwa wyższego i urzędujących tam tak zwanych „kadr naukowych”, skąd idzie największe zagrożenie. Te pseudonaukowe ośrodki stanowią główne ogniska tej groźnej przypadłości, noszącej wszelkie znamiona dolegliwości psychotycznej. Najwyższa pora otoczyć te miejsca czymś w rodzaju kordonu sanitarnego, czy też raczej informacyjnego, wstrzymując nabór studentów i izolując je od reszty społeczeństwa. W tej akcji bardzo przydatna byłaby pomoc resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego z samym ministrem Gowinem na czele. Gremium to miałoby możliwość zrehabilitować się za to, że przez tak długi czas lekceważyło zagrożenie i nie interweniowało wobec pojawiających się od dłuższego czasu zwiastunów ideolozarazy. Byłaby to dla tego gremium ostatnia szansa wykręcenia się od odpowiedzialności za tę karygodną ignorancję wobec zagrożenia uczelnianą paranoją, jeśli ta wymknie się spod kontroli i obejmie swymi mackami całe społeczeństwo, z ministrem i jego podwładnymi włącznie. By zaradzić niebezpieczeństwu, trzeba koniecznie powołać odpowiednie ośrodki do zbadania pochodzenia i działania świrusa, a także w celu znalezienia nań skutecznego leku. Trzeba je mocno zasilić funduszami. Powinni znaleźć się tam najlepsi, trzeźwi na umyśle specjaliści z dziedziny psychiatrii, psychologii i psychopatologii pod kierownictwem największych autorytetów, oczywiście pod warunkiem, że ci naukowcy sami już nie są nosicielami świrusa. Należy koniecznie często zamawiać w intencji obrony przed tym nieszczęściem msze święte i jak to tylko możliwe uruchomić wszelkiego rodzaju egzorcystów. W końcu należy zaalarmować najwyższe władze państwowe, z prezydentem i premierem na czele, aby jeszcze w porę, nim dopadnie je choroba, ogłosiły stan wyjątkowy i podjęły ekstraordynaryjne środki zaradcze w skali całego kraju.

Jeśli to wszystko nie pomoże, zapewne czeka nas paniczna ucieczka na obszary jeszcze niezapowietrzone świrusem – najlepiej gdzieś na odległe wyspy Oceanu Spokojnego, w nadziei, że jeszcze przez jakiś czas będą one wolne od tej apokaliptycznej, groźnej dla życia zarazy.

Janusz Szostakowski

7.12.2019r.