Ha, temperamenta grają”, tym razem w walce politycznej

Jeszcze nigdy w kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów prezydenckich nie było na wiecach obu pretendentów do najwyższego urzędu w państwie tak wiele emocji przejawiających się przede wszystkim w atakowaniu występującego na wiecach kandydata przez zwolenników jego rywala.

W poprzednich latach spotkania z elektoratem przebiegały dosyć spokojnie, chociaż bywały pojedyncze incydenty, jak ten z przeciwnikiem Bronisława Komorowskiego usiłującym zaatakować go krzesłem na krakowskim Rynku Głównym. Generalnie na wiece przychodzili jednak ci, którzy popierali swojego faworyta i dodawali mu animuszu skandowaniem jego nazwiska oraz kampanijnych haseł.

Od początku tego tygodnia jest inaczej. Na publicznych spotkaniach z Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim z dnia na dzień pojawia się coraz więcej ich zawziętych wrogów, który - często przy użyciu aparatury nagłaśniającej - usiłują przeszkodzić im podczas przemówień oraz zdominować jego zwolenników. Dochodzi do ostrych werbalnych polemik między obiema grupami, zdarzają się również rękoczyny. Niekiedy musi nawet interweniować policja rozdzielając nader rozemocjonowanych wyborców.

Jednym nie podoba się taka gorąca atmosfera, inni uważają ją za całkiem naturalną dla walki politycznej o wielką stawkę. Z pewnością świadczy ona natomiast o żywym zainteresowaniu sporej liczby rodaków tym, kto 12 lipca wygra bój o fotel Prezydenta RP. A to chyba dobrze.

Jerzy Bukowski