Niespodziewanie dołujący Kosiniak-Kamysz

Największą zagadką ostatnich dni w rodzimej polityce są dla mnie gwałtownie spadające notowania Władysława Kosiniaka-Kamysza w sondażach dotyczących wyborów prezydenckich.

Zanim do rywalizacji stanął Rafał Trzaskowski prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego miał ogromne szanse na wejście do drugiej tury, a w niej na stoczenie wyrównanego boju z Andrzejem Dudą. Jego głównym kontrkandydatem był przez kilka miesięcy Szymon Hołownia, który - w przeciwieństwie do niego - niewiele stracił z wejściem do gry nowego reprezentanta Koalicji Obywatelskiej.

Kosiniak-Kamysz prowadzi spokojną, rzeczową kampanię nie atakując nadmiernie innych kandydatów. Może właśnie to jest przyczyną jego sondażowego dołowania? Polacy chyba wolą ostre personalne naparzanki od merytorycznego prezentowania założeń programowych. A w tej konkurencji prezes PSL jest bardzo słabym zawodnikiem.

Wielu obserwatorów i komentatorów naszej sceny politycznej przewidywało, że Trzaskowski odbierze poparcie Hołowni, ponieważ obaj walczą o ten sam elektorat, podczas gdy Kosiniak-Kamysz skupia się głównie na tych rodakach, którzy wybierają do parlamentu PSL, czyli zamieszkujących wsie i małe miasteczka.

Stało się jednak inaczej, co doprawdy trudno zrozumieć.

Jerzy Bukowski