Aktor Krzysztof Pieczyński słynie ze swojego, delikatnie mówiąc, negatywnego stosunku do Kościoła Katolickiego. To, co w ostatnim czasie wygaduje artysta, graniczy wręcz z obsesją.
W programie Onetu Pieczyński komentował ostatnio Biało-Czerwony Marsz Niepodległości. Oczywiście, nie zabrakło Kościoła, który według aktora jest przyczyną wszystkich nieszczęść narodu.
Prowadząca w większości przytakiwała, zafascynowana i wpatrzona w swojego gościa jak w obrazek, choć był moment, gdy zgłosiła pewne zastrzeżenie.
"Polska nie przetrwa z powodu wiary katolickiej, tylko będzie co raz bardziej skłócona i podzielona, ponieważ Kościół zagarnia sądy, wtrąca się do oświaty"-przekonywał Pieczyński. "Sądy to chyba ktoś inny?"-wtrąciła się dziennikarka, ale aktor nie dał się zbić z tropu.
"Wszystkie decyzje podejmowane przez rząd są konsultowane z Kościołem, więc mamy Kościół w oświacie, mamy dzieci indoktrynowane od małego, mamy w sądach, mamy lekarzy, którzy nie mogą nas leczyć, mamy lekarza, który nie pomoże kobiecie z zagrożoną ciążą, ponieważ się będzie bał, że zostanie oskarżony o aborcję. Mamy w końcu Kościół, który wtrąca się do polityków, szantażuje polityków, straszy polityków ekskomuniką"- komentował gość Onetu. W tle pokazywano migawki z marszu z okazji Stulecia Niepodległości.
Zdaniem aktora, wolna Polska wcale nie jest zasługą katolików i Kościoła.
"Nikt tak nie skłócił i nie osłabił mentalności Polaków jak Kościół katolicki"- przekonywał.
Cóż, wypowiedzi Krzysztofa Pieczyńskiego trudno jest w ogóle komentować.
yenn/Onet.pl, Fronda.pl