Kilkanaście miesięcy temu Justyna Pochanke nagle przestała pojawiać się na antenie TVN24. Wytłumaczyła powody, dla których nagle zaprzestała współpracy ze stacją.

Pochanke odeszła z TVN po 19 latach pracy.

"Nie planowałam tego, ale takie nieplanowane decyzje są najuczciwsze. A to jest moja decyzja. Chciałam się z Wami pożegnać" - napisała wówczas w pożegnalnym mailu.

Spekulowano, że odejście Pochanke miało związek z wygraniem wyborów prezydenckich przez Andrzeja Dudę. Ta jednak zdecydowanie temu zaprzecza, a zbieżność jej odejścia z reelekcją Dudy określiła mianem "zabawnej".

Wskazała, że jej odejście było motywowane względami natury osobistej.

- Miałam świadomość, że z takiej sceny można spaść, ale zejść? Ja to jednak naprawdę zrobiłam na własną, gorącą prośbę. Kropelki zbierały się we mnie od dawna. Wszystkie były natury osobistej. Odeszłam bez wojny i histerii. Czasem tak można i czasem tak trzeba - powiedziała w rozmowie z Newsweekiem.

Pochanke skrytykowała także Zjednoczoną Prawicę, wskazując, że PiS obawia się każdej niezależnej opinii w debacie publicznej. Stąd też w jej ocenie Sejm przegłosował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, zwaną także jako "lex TVN".

- Ta władza nie jest ślepa ani głucha i doskonale zdaje sobie sprawę, że jej czar prysł. Nie mówię, że skończyło się PiS, ale każda krytyka jest dziś dla niego groźna - oceniła.

Pochanke zdementowała również doniesienia o przeprowadzce do Hiszpanii. - Nic nie wygoni mnie z mojego kraju - zapewniła.

jkg/newsweek