Ks. Pleń opowiadał, że pierwszy raz spotkał Kamila Stocha podczas zimowej olimpiady w Turynie (red. w 2006 roku). „Kamil mówi o wierze i Panu Bogu z wielkim szacunkiem i jest w tym autentyczny, a jednocześnie prostolinijny, delikatny. U Kamila wiara jest życiem - to, co mówi, jest w jego wnętrzu, w jego słowach, myślach, czynach” – powiedział ks. Pleń. Duchowny wspomina, jak zadzwonił kilka lat temu do Kamila, ten jednak powiedział: „Przyjacielu, czy mogę przeprosić, bo ja teraz idę do kościoła na Różaniec i Mszę św.”.

Z kolei ks. Łukasz Gołaś wskazał, że Kamil Stoch „modli się za każdego skoczka i za każdego sportowca, by nikomu nie stała się krzywda. (...) Myślę, że można powiedzieć o nim, iż to polski ambasador wiary, który nie wstydzi się Jezusa”. Sąd ten potwierdził ks. Pleń i powiedział o smsie, jakiego otrzymał od Stocha przed olimpiadą w Pekinie: „Przyjacielu! Będziemy się modlić za ciebie, żebyś miał siły modlić się za nas”.

Ks. Pleń podkreślił, że także inni polscy sportowcy nie wstydzą się swojej wiary. Powiedział, że gdy jest w olimpijskiem wiosce w Soczi, sportowcy chętnie biorą od niego mszaliki „Oremus” i „Dzień Pański na Niedzielę”. „Zawsze zgłaszają się też ministranci, którzy chcą służyć do Mszy. Włączanie się w liturgię na pewno jest dla nich dużym przeżyciem i stresem, dlatego mówię im, że to jest próba przed startami” – dodaje.

Ks. Pleń wspomniał też, że przed rokiem rozdał polskim sportowcom, w tym skoczkom, medaliki, które pobłogosławił papież Franciszek. „Skoczkowie przyjęli te medaliki z ogromną radością, nawet je ucałowali. (...) W piątek spotkałem Maćka Kota i widziałem, że nosi ten medalik na szyi”.

Pac/krakow.gosc.pl