Portal Fronda.pl: W sobotę Kościół katolicki wspominał ustanowienie instytucji Synodu Biskupów przed pięćdziesięciu laty. Ojciec Święty mówił w tym kontekście o konieczności „zdrowej decentralizacji” Kościoła oraz podkreślał znaczenie synodalności w trzecim tysiącleciu po Chrystusie. Jak ksiądz profesor rozumie te słowa? Czego mamy spodziewać się po papieżu, zwłaszcza w kontekście silnych dążeń decentralizacyjnych ze strony modernistycznych biskupów z Niemiec czy Szwajcarii, które zdają się grozić wręcz schizmą?

Ks. prof. Robert Skrzypczak: Nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, jaki wynik przyniesie Synod i jakie stanowisko zajmie Ojciec Święty. Czy Synod zdecyduje się na wypracowanie ostatecznego głosu w postaci dokumentu końcowego i na tym zakończy się sprawa, tak, jak zakończyła się sprawa Synodu z 1985 roku? A może Ojciec Święty zdecyduje się na napisanie adhortacji posynodalnej na podstawie tak zwanych propositiones przedstawionych przez Ojców Synodalnych?

Papież Franciszek chciał podkreślić 50. rocznicę powołania do życia instytucji Synodu przez papieża Pawła VI. Synodalność była jednym z fundamentalnych postulatów odnowionej eklezjologii – czyli wizji Kościoła – podczas II Soboru Watykańskiego. Wskazuje na to też brzmienie przyjętej 21. listopada 1964. roku konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium.

Niektórzy mówią, że po Soborze nadano zbyt dużą rangę konferencjom episkopatów, zmniejszając znaczenie papieża jako głowy Kościoła oraz prymasa, wcześniej pełniących w wielu krajach katolickich bardzo istotną rolę. Dziś także w Polsce rola prymasa sprowadza się do honorowego przewodniczenia biskupom, a wzrasta znaczenie konferencji episkopatu i wybieralnego na kadencję pięcioletnią przewodniczącego.

Już od czasów soborowych nieustannie zadawano pytanie o możliwość rozszerzania synodalności. Rzecz tak mocno dyskutowana za Pawła VI została uporządkowana za Jana Pawła II. Można powiedzieć, że synod znalazł swoje miejsce w Kościele, a o wiele lepiej została zdefiniowana rola Ojca Świętego, głowy Kościoła widzialnego, następcy św. Piotra. Niektórzy zarzucali Janowi Pawłowi II, że chce przywrócić absolutyzm władzy w Kościele. Myślę, że trudno byłoby stawiać takie zarzuty papieżowi, który sam był sekretarzem synodu; uczestniczył w synodach; pilnował tego, by zgromadzenia odbywały się co trzy lata;  powołał też synod nadzwyczajny, jak ten z 1985 roku.  

Papież Franciszek sam wyjaśnił co miał na myśli mówiąc o rozszerzeniu synodalności. Nie chodzi tu o rozszerzanie demokracji w Kościele, tylko o odzyskanie pierwotnej zasady wspólnoty. Synodos to po grecku wspólna droga. Praktyka zwoływania lokalnych bądź metropolitalnych synodów w Kościele była pewnym narzędziem odzyskiwania jedności między pasterzami. Albo inaczej – odzyskiwania komunii afektywnej i efektywnej, takiej więc, która z jednej strony umożliwia wyrażanie Kościoła na zewnątrz świata, a z drugiej łączy sposób myślenia i odczuwania biskupów świata z papieżem i wokół siebie.

Jest zawsze pokusa mieszania interpretacji – intencji Ojca Świętego Franciszka z intencjami niektórych episkopatów, takich jak konferencja episkopatu Niemiec, Szwajcarii czy Luksemburga. Episkopaty te już przed Soborem dawały znać, że będą domagać się poszerzonej autonomii przyznanej lokalnym konferencjom biskupów. Chcieli otrzymać kompetencje w sprawach dyscypliny sakramentów, rozstrzygania pewnych kwestii kanonicznych, dotyczących spraw moralnych.

Gdyby Kościół miał wychodzić dziś naprzeciw pretensji konferencji episkopatów Niemiec czy Luksemburga, to byłoby to niebezpieczne. Z ust kardynała Reinharda Marxa słyszeliśmy deklaracje, że niemieccy biskupi nie chcą oglądać się na Rzym. W tej sytuacji przyznanie episkopatom większej autonomii byłoby groźne. Mogłoby doprowadzić do praktycznej hybrydowej schizmy. Poprzez podejmowanie decyzji autonomicznych konferencje episkopatów mogłyby się jedna od drugiej bardzo oddalić, powodując, że Kościół bardziej przypominałby kostkę Rubika niż rodzinę. Powstały by duże różnice w rozumieniu i podejściu do praktyki duszpasterskiej, sakramentalnej i moralnej – w zależności od krajów.

Mam nadzieję, że pasterze nie zdecydują się na tak ryzykowny krok. Papież Franciszek w przemówieniu na rozpoczęciu obecnego Synodu wzywał do szczerości i swobodnego wyrażania opinii. Spodziewam się, że jest to w pewien sposób zabezpieczone: wszystko dobywa się cum Petro i sub Petro, wraz z Piotrem oraz pod jego, jako gwaranta doktryny, czujnym okiem.  

not. pac