Wypowiedzi Lecha Wałęsy czy Władysława Frasyniuka, wzywające do siłowego obalenia rządu są skrajnie nieodpowiedzialne i mogą doprowadzić do wybuchu pojedynczych aktów przemocy. 

Kolejna skandaliczna wypowiedź byłego prezydenta. - Trzeba przygotować rozwiązania i personalne, i inne, aby - kiedy godzina "W" nastąpi - zrobić porządek w kraju - powiedział Lech Wałęsa w programie "Fakty z Zagranicy" Piotra Kraśki. - PiS doprowadzi kraj - i organizacyjnie, i personalnie, i programowo - do takiej ruiny, że będzie wojna domowa. Żeby do tego nie doszło, trzeba mieć przygotowania - po prostu plan na Polskę - żeby było jak najmniej nieporozumień – dodał. 

Któryś raz z rzędu Wałęsa, ten sam, który kiedyś uspokajał Polaków, tak, aby nie wszczynać bratobójczej walki i w sposób pokojowy doprowadzić do ustrojowej transformacji, obecnie wzywa rodaków do przemocy wobec legalnie wybranego rządu, który popiera większość społeczeństwa. 

Laureat Pokojowej Nagrody Nobla robi z siebie pośmiewisko. Nawołując do wybuchu wojny domowej i używając retoryki z Powstania Warszawskiego, najwyraźniej traci kontakt z rzeczywistością społeczną w swoim kraju. Lech Wałęsa jako osoba publiczna i były prezydent Polski powinien wykazywać więcej odpowiedzialności za swoje słowa. Tego typu nawoływanie do nienawiści może skończyć się kolejnym politycznym zabójstwem. Zdesperowani, szalejący z obłędu przeciwnicy obecnego obozu rządzącego pokazali, że są do tego zdolni. 

Z drugiej strony zaś, Wałęsa jest świadom, że nikt już go nie słucha i nie traktuje na poważnie. Jedyne słowa, które mogą się przebić do mediów muszą oscylować na granicy absurdu. Czasy, gdy Wałęsa porywał tłumy odeszły bezpowrotnie. Ustąpiły regularnym atakom histerii i życzenia wszystkiego najgorszego aktualnym przeciwnikom politycznym. 

 

Tomasz Teluk