Eryk Łażewski, Fronda.pl: NATO wzmacnia swoją obecność wojskową w Polsce. Najnowszy przykład to budowa magazynu wojskowego w Powidzu...

Łukasz Kobeszko, publicysta specjalizujący się w problemach Europy Środkowo-Wschodniej: Mamy do czynienia ze stosunkowo dużą inwestycją logistyczną i techniczną, o szacowanej wartości około 260 mln $. Budowa ma się rozpocząć latem i potrwać dwa lata. W magazynie będą przechowywane pojazdy opancerzone, amunicja i broń. Warto zwrócić uwagę, że o budowie poinformował na razie tylko szef Paktu, Jens Stoltenberg. Pentagon i przedstawiciele struktur wojskowych innych krajów NATO na dzień dzisiejszy na ten temat jeszcze milczą. Podobne magazyny mają powstać także w Niemczech, Belgii i Holandii. Trzeba przyznać, że to pewne novum, bo ostatnio można było odnieść wrażenie, że epicentrum aktywności NATO przeniosło się właśnie na wschód: do Polski, krajów nadbałtyckich, Rumunii i Chorwacji.

Jak ta nowa baza wzmocni nasze bezpieczeństwo?

Z jednej strony to rzeczywiście świadectwo wzmocnienia obecności NATO w Polsce. Z drugiej jednak, sam fakt istnienia takiego magazynu nie ma aż tak kapitalnego znaczenia jak aktywność stałych baz wojskowych Paktu i najsilniejszego ich elementu, czyli armii USA. Magazyn uzbrojenia to zawsze newralgiczny punkt, w czasie konfliktu zbrojnego jest on zazwyczaj jednym z ważnych celów, które chce zniszczyć lub unieszkodliwić przeciwnik. Fakt, że dana struktura wojskowa lub obronna buduje na danym obszarze magazyn uzbrojenia może też zapowiadać planowane w bliskim horyzoncie czasowym wzmocnienie obecności wojskowej. Istotne jednak jest pytanie, czy automatycznie musi to nastąpić w Polsce, a nie chociażby w sąsiednich Niemczech. Lokalizacja planowanego magazynu: ok. 50 km na wschód od Poznania, to przecież również trochę nieco 100 km do granicy polsko-niemieckiej.

Rząd konsekwentnie podkreśla jednak, że zwiększenie obecności NATO i US Army w Polsce to nasz cel strategiczny i udało się już w tej kwestii sporo zrobić.

Bez wątpienia stanowisko rządu jest w tej sprawie niezmienne i jednoznaczne. Przypomniał o tym chociażby szef naszej dyplomacji Jacek Czaputowicz w niedawnym, corocznym podsumowaniu priorytetów i zadań naszej polityki zagranicznej w Sejmie. Taka konsekwencja jest w polityce ważna i opłaca się w rozrachunku długofalowym. Trzeba jednak mieć świadomość, że gra o zwiększoną obecność NATO w Polsce i na wschodniej flance nie jest sprawą prostą. Ścierają się w niej, szczególnie nad Potomakiem, interesy różnych środowisk i frakcji politycznych, jak również amerykańskiego kompleksu wojenno-przemysłowego, rozmaitych grup lobbingowych itp. Nie wszystkie elity amerykańskie są entuzjastami zwiększania takiego zaangażowania, hołdując zasadom izolacjonistycznym. Jeszcze inni wprost mówią, że nie chcą pogarszać i tak złych relacji z Rosją. Nasza dyplomacja i elity polityczne muszą działać w takich warunkach, jakie są, grać w dużej mierze na polu przygotowanym przez silniejszego partnera.

W ubiegłym roku Kongres wyznaczył czas do 1 marca, aby Pentagon przedstawił szczegółowe sprawozdanie z przygotowywania planów budowy stałej bazy wojskowej w Polsce. W sprawozdaniu miały znaleźć się nie tylko argumenty za budową, ale również przeciw. I ten termin nie został dotrzymany. Spora część silnej w Kongresie Partii Demokratycznej jest przeciwko w bazie, w tym elita ugrupowania i potencjalni kandydaci na rywali Donalda Trumpa w wyborach w 2020 roku.

Ale przecież ambasador Georgette Mosbacher zapowiadała i potwierdzała niedawno wzmocnienie obecności amerykańskiej w Polsce?

I niemal błyskawicznie jej wypowiedź została skontrowana przez rzecznika Pentagonu Erica Pahona, który stwierdził, że ta kwestia nie jest jeszcze w stu procentach przesądzona. Widać więc gołym okiem, że w Stanach ścierają się różne poglądy dotyczące naszych oczekiwań wobec NATO i Waszyngtonu. Zresztą nie chodzi tu tylko o Demokratów, zaplecze polityczne prezydenta Trumpa również jest bliskie ideom izolacjonistycznym lub koncentruje się, co widać już od dawna w polityce amerykańskiej, na rywalizacji z Pekinem. Niektóre think-tanki, jak np. Atlantic Councilsą zdania, że raczej należałoby postawić na bazy w Niemczech. Za Odrą rosną z kolei nastroje antyamerykańskie i elity RFN nie przejawiają szczególnego entuzjazmu w kwestii współpracy militarnej z USA. Być może USA nie będzie miało wyboru i okoliczności wymogą jednak lokalizacje w Polsce.

Czyli wciąż nie jest to sprawa w pełni przesądzona, np. jeżeli chodzi o budowę Fortu Trump?

Tak można powiedzieć, chociaż wiadomo, że byłby to nasz duży sukces. W kierownictwie amerykańskim są również zwolennicy nieco innych rozwiązań. Mówi się o stworzeniu bazy treningowej sił specjalnych w okolicach Krakowa, ożywieniu obecnie zamkniętego lotniska wojskowego w Nowym Mieście nad Pilicą, bazie helikopterowej w Pruszczu Gdańskim, utworzeniu stanowisk artylerii w pobliżu Torunia, a nawet modernizacji portu marynarki wojennej w Gdyni. Amerykanie przedstawiają więc większe pakiety rozwiązań, także uwzględniające unowocześnienie polskich szlaków komunikacyjnych, które nie są przystosowane do przenoszenia ciężkiego sprzętu bojowego. Negocjatorzy z obydwu stron są zapewne elastyczni i rozmowy z nimi nie mają, jak sądzę, charakteru „wszystko albo nic”. Prawdopodobne jest, że dojdzie do rozwiązań i ustaleń kompromisowych, którego częścią mogą być właśnie takie projekty jak magazyn uzbrojenia w Powidzu.

Warto jeszcze pamiętać, że mimo wszystko bazy i ciężki sprzęt to nie wszystko – dzisiaj równie ważne są nowe obszary bezpieczeństwa strategicznego, które można dużo łatwiej zaatakować niż za pomocą sił konwencjonalnych i klasycznej agresji militarnej w stylu tych znanych z kart historii XX i XIX wieku. Sieci cyberprzestrzeni, infrastruktura energetyczna, radarowa kontrola nieba – to obszary, które wymagają szczególnej uwagi i wsparcia NATO, szczególnie w dobie globalnej ekspansji Chin i budowy przez ten kraj sieci 5G. Tu musi się również koncentrować uwaga polskich negocjatorów i władz.

Dziękuję za rozmowę!