Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Minister Anna Zalewska powiedziała dziś w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM, że nowa ustawa edukacyjna zostanie uchwalona jeszcze w tym roku, do końca grudnia.

Marzena Machałek, PiS: Dziś rozpoczynamy pracę nad dwoma projektami ustaw przygotowanymi przez MEN, czyli projektem „Prawo oświatowe” i projektem wdrażającym reformę oświaty. Uważamy, że te ustawy  naprawią polską szkołę, są  kluczem do dobrej przyszłości polskiej młodzieży. Chcielibyśmy  przekonać do tych zmian jak najwięcej  posłów.
W naszej ocenie jest to pilne, choć- jak widzimy- wcale niełatwe zadanie. Dziś projekty ustaw trafią do pierwszego czytania, zostanie również powołana podkomisja, która będzie nad nimi pracowała. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy pracować również w tygodniu niesejmowym. Natomiast już na kolejnym posiedzeniu Sejmu chcielibyśmy tę ustawę przyjąć, potem oczywiście- Senat i podpis prezydenta. Chcemy więc zakończyć pracę nad tymi ustawami do końca grudnia.

Minister Anna Zalewska ma kilka podstawowych celów. Przede wszystkim MEN zależy na  spójnym systemie wychowania i edukacji, co resort chce osiągnąć poprzez stworzenie silnej szkoły podstawowej; przywrócenie kształcenia ogólnego- poprzez odtworzenie liceów ogólnokształcących, stworzenie dwuetapowych szkół branżowych (trzy lata nauki; dla uczniów, którzy chcieliby kontynuować edukację- dodatkowe dwa lata), które będą dobrze przygotowywać do zawodu, ale również do dalszego kształcenia, jeśli młody człowiek będzie widział w swojej przyszłości dalszą edukację.

Kolejna bardzo ważna kwestia to sprawa gimnazjów. Nie da się stworzyć nowego systemu edukacji, o którym przed chwilą mówiłam, bez wygaszenia gimnazjum. Nie chciałabym podważać ciężkiej pracy nauczycieli, jednak ten typ szkoły nie spełnia swojego zadania. Celem utworzenia gimnazjów było wyrównywanie szans uczniów, tymczasem w praktyce młodzi ludzie są dzieleni na uczniów lepszych i gorszych. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać gimnazja społeczne, ponieważ rodzice uczniów byli niezadowoleni z tego, co dzieje się w szkołach publicznych. Dziś gimnazjów publicznych mamy więcej, niż trzeba. Rząd PiS tak naprawdę ratuje zatem szkoły przed ich niekontrolowaną likwidacją. Nie tylko bowiem wprowadzamy nowy ustrój szkolny, ale również przywracamy nadzór państwa nad edukacją, czyli większą rolę kuratora oświaty.

Często pada również pytanie o to, czy nie za szybko. Przypomnę jednak, że posłowie i eksperci nad reformą edukacji pracowali kilka lat. Zanim przyjęliśmy w naszym programie konieczność odtworzenia kształcenia ogólnego, przywrócenia liceów, ratowania szkół zawodowych, pracowaliśmy nad tym kilka lat. A obecnie już od roku trwają przygotowania nad przygotowaniem reformy .

Będzie ona  będzie wdrażana stopniowo. W przyszłym roku rozpoczynamy jej pierwszy etap.

Nie będzie już naboru do pierwszych klas gimnazjów, a pierwsza matura w nowym systemie będzie w 2023 r. Jest to zadanie na co najmniej sześć lat, nie ma więc mowy o szybkim czy nieprzygotowanym wdrażaniu tej reformy. Myślę, że jeszcze jedną ważną informacją jest to, że ramowe plany nauczania będą ogłoszone już w najbliższych dniach.

Jak to możliwe, że ludzie, którzy kilkanaście lat temu protestowali przeciwko wprowadzeniu gimnazjów, dziś protestują przeciwko ich wygaszaniu?

Nie wiem, jak to jest możliwe. Przyznam szczerze, że posłów Prawa i Sprawiedliwości próbuje się obecnie zastraszyć. Robią to również niektórzy liderzy związkowi. Jak donoszą media, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego pozwał między innymi mnie do sądu. Tylko za co? Za obnażenie prawdy? Faktem jest, że w 1999 r. pan Sławomir Broniarz protestował przeciwko gimnazjom. Faktem jest również, że w 2015 r. stał ramię w ramię ze Zjednoczoną Lewicą. Trudno zaprzeczyć, że miała ona w programie wygaszanie gimnazjów.

Faktem jest też, że obecnie prezes ZNP stoi ramię w ramię z KOD-em, który kontestuje wszystko, co robi Prawo i Sprawiedliwość. Gdzie zatem troska o nauczycieli i uczniów? Myślę, że obnażanie tej prawdy bardzo boli pana Broniarza, a myślę, że powinien wytłumaczyć się przede wszystkim z tego, dlaczego protestuje przeciwko reformie, która ratuje miejsca pracy nauczycieli. Nasi poprzednicy również powinni odpowiedzieć, dlaczego zdegradowali polski system edukacji i nie przygotowali go do nadchodzącego niżu, który może być powodem tak bardzo licznych zwolnień nauczycieli. Dlatego zmieniając system, a więc wydłużając naukę w liceach i technikach oraz tworząc dwustopniowe szkoły branżowe, de facto zwiększamy zapotrzebowanie na nauczycieli, szczególnie nauczycieli- przedmiotowców. Nauczanie przedmiotowe w liceach, po wprowadzeniu w 2009 r. nowej podstawy programowej, zostało bowiem bardzo mocno ograniczone.

Mam wielu znajomych, początkujących nauczycieli. Część z nich zauważa, że uczniowie gimnazjów, ale szczególnie szkół średnich, mają potężne braki w wiedzy, z dosłownie wszystkich dziedzin i przedmiotów. Skąd w Pani ocenie może to wynikać? Czy może z tego, że edukacja zostala sprowadzona do nauki „pod  testy”?

Nie chcę negatywnie oceniać nauczycieli, ponieważ wiem, że bardzo się starają. Dużo bardziej wskazane jest jednak, żeby  wprowadzanie wiedzy przedmiotowej, z zakresu dziedzin akademickich, była prowadzona wtedy, gdy młodzież jest bardziej dojrzała intelektualnie i emocjonalnie, czyli w liceach. Nie znaczy to ,oczywiście, że od czwartej klasy szkoły podstawowej nie będzie prowadzone nauczanie przedmiotowe.

Co więcej, nie wierzę, że polskie dzieci będą kończyć edukację po szkole podstawowej. Albo trafią więc do czteroletniego liceum, albo do pięcioletniego technikum bądź do trzyletniej szkoły branżowej, po której jest jeszcze możliwość kontynuowania nauki w dwuletniej szkole branżowej. Biorąc pod uwagę fakt, że klasy VII i VIII są mniej liczne niż klasy gimnazjalne, to- jak wskazuje pani minister, powstanie ok. pięciu tysięcy więcej oddziałów klasowych, zatem zwiększy się również zapotrzebowanie na nauczycieli. Skąd braki w wiedzy? Oczywiście, również nauka pod testy jest jedną z ich przyczyn.

Minister Zalewska kilkakrotnie mówiła również, że chciałaby podnieść poprzeczkę egzaminu dojrzałości i kształcenia ogólnego.

Nie tyle chodzi tu o podniesienie poprzeczki, co poprawę jakości kształcenia. Jeżeli przywrócimy kształcenie ogólne- a mówię o przywróceniu, ponieważ licea na skutek reformy z 2009 r. zostały zdemontowane,  to podniesiemy poziom nauczania.

Minister Anna Zalewska wyraźnie dąży do podniesienia jakości wykształcenia Polaków, odtworzenia szkolnictwa zawodowego oraz odejścia od nauki „pod testy” w kierunku przygotowania młodych ludzi do odnalezienia się w rolach społecznych i zawodowych. Ta reforma jest zatem niezwykle pilna i konieczna.

Bardzo dziękuję za rozmowę.