"Była profesjonalna opozycja? I to jaka! Nie daj Bóg, żeby kiedykolwiek wróciła. Na szczęście nie wróci, biologia zrobiła swoje. Niech się puka w czoło kto chce, ale prawda wygląda tak, że po śmierci Kiszczaka i Jaruzelskiego skończył się polityczny profesjonalizm, a ich miejsce zajęli tacy polityczni gówniarze, jak Tusk i Komorowski, że o Petru i reszcie nie wspomnę"-podkreśla Piotr Wielgucki "Matka Kurka" na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net

Bloger stawia tezę, że obecnie nie możemy mówić o profesjonalnej opozycji- jedyną taką byliby przedstawiciele słusznie minionej władzy komunistycznej. Takie postacie jak Wojciech Jaruzelski czy Czesław Kiszczak nie żyją od kilku lat, a cała reszta dzisiejszej opozycji to co najwyżej ich "marionetki" czy "pajacyki". 

"Był rok 1989, kto pamięta, ten pamięta, kto nie pamięta musi sobie poszukać w Google, jak zostały ustawione „pierwsze wolne wybory”. W skrócie wyglądało to tak, że komuna przy urnach dostała po tyłku i to ostro, ale nic to konkretnego „Solidarności” nie przyniosło. Potem padła sławetna propozycja „Wasz prezydent, nasz premier”, co sprowadzało się do tego, że komuna z postkomuną podzieliła łupy, przy akompaniamencie pierwszego „wolnego medium”, czyli „Gazety Wyborczej”. Cóż to był za manewr? Drugi genialny, po „Okrągłym stole”. Mazowiecki był takim antykomunistą, jak ja anorektyczką, a w rządzie karty rozdawał minister Kiszczak, w telewizji rządził TW Drawicz, pierwsze biznesy przejmowali byli ubecy. Trzeci genialny manewr to oddanie głosu skrajnej prawicy i hierarchii kościelnej, z czego połowa to byli TW. Dokładnie nie pamiętam, ale to chyba Kwaśniewski powiedział: „Dajcie im porządzić parę lat, a za chwilę ludzie zatęsknią za nami”- wspomina publicysta. Wielgucki podkreśla, że następnie przyszły lata 90. i "ekspozycja prawicowego obciachu" spod znaku takich ugrupowań jak ZChN czy KPN. 

"W tym nie było przypadku i jak zwykle wszystko pod kontrolą ubeków, w ZCHN i KPN roiło się od agentury, z kolei ich radykalny i po prostu głupi sposób funkcjonowania w przestrzeni publicznej, zakończył się powrotem do władzy PZPR pod nowym szyldem SLD. Potem było jeszcze gorzej dla Polski i jeszcze lepiej dla spadkobierców komuny. Gdy Tusk nie miał pojęcia, co to jest PR, komuchy zatrudniły Jacques’a Seguela, francuskiego speca od marketingu, który został doradcę Kwaśniewskiego w wyborcach prezydenckich i ograł Wałęsę jak dziecko, tanimi chwytami, skopiowanymi z innych kampanii europejskich"-pisze "Matka Kurka". 

"A dalej? Bez zmian! Zmianą miała być AWS, ale tę zmianę idealnie wyczuł Jarosław Kaczyński i nie wszedł do koalicji ze swoim PC. Było to nic innego jak pierwsza wersja POKO, a Kwaśniewski kochał tę koalicję, jak własne dziecko, o co miał pretensje Leszek Miller. Niepotrzebnie, bo po AWS wrócił SLD z rekordowym 41% wynikiem wyborczym, co się wydarzyło w roku 2001. No i gdzieś tak w połowie kadencji SLD nastąpił pierwszy poważny kryzys w układzie byli i coraz starsi ubecy kontrolujący swoich coraz starszych TW. W efekcie na krótko mieliśmy przebłysk z rządami PiS, ale jakie to były rządy? Oczywiście z ubecką kulą u nogi w postaci Samoobrony i LPR. Jak się skończyło wszyscy wiemy i od 2007 roku do mniej więcej 2013 starzy towarzysze złapali drugi oddech, znów rządzili jak chcieli w polskiej polityce"-podkreśla bloger. 

"Była profesjonalna opozycja? I to jaka! Nie daj Bóg, żeby kiedykolwiek wróciła. Na szczęście nie wróci, biologia zrobiła swoje. Niech się puka w czoło kto chce, ale prawda wygląda tak, że po śmierci Kiszczaka i Jaruzelskiego skończył się polityczny profesjonalizm, a ich miejsce zajęli tacy polityczni gówniarze, jak Tusk i Komorowski, że o Petru i reszcie nie wspomnę"-pisze Piotr Wielgucki. 

"Starzy towarzysze uczyli się latami swojego rzemiosła i byli kilka długości przed konkurencją. Nowe kadry po licencjatach z marketingu i zarządzania, to polityczny żłobek, przy starej esbeckiej szkole, która przez ponad dwie dekady nie miała dla siebie konkurencji"-podkreśla publicysta. 

"Dotąd było tak, że od zaplecza rządziły fachowe kadry i nieważne jakiego pajacyka wyznaczali na prezydenta, czy premiera, mógł to być strażak Pawlak albo imbecyl TW „Bolek”. Wszystko i wszyscy pozostawali pod pełną kontrolą. Teraz te sieroty pozbawione kurateli ojców założycieli „młodej demokracji”, wyglądają tak, jak wyglądają i nic więcej się z nich nie wykrzesze. Cała tajemnica śmieszności i „jakości” aktualnej opozycji"-konkluduje bloger. 

Kontrowersje.net