Kanclerz Niemiec Angela Merkel ujawniła wczoraj szczegóły rozmowy z szefem polskiego rządu, Mateuszem Morawieckim. Wyraziła "niezrozumienie" z powodu sytuacji w Parlamencie Europejskim, tj. porażki byłej premier RP, Beaty Szydło w głosowaniach nad obsadą stanowiska szefowej komisji zatrudnienia i spraw socjalnych.

"To dobra parlamentarna praktyka. Próby odrzucenia za wszelką cenę jakiegoś polityka, bo jest z partii, której się nie lubi, są, patrząc przez pryzmat doświadczenia w Bundestagu, czymś nietypowym. I to dałam do zrozumienie podczas rozmowy z premierem Morawieckim"-mówiła wczoraj w rozmowie z "Deutsche Welle" szefowa niemieckiego rządu. 

Według francuskiego tygodnika "Le Point", kanclerz Merkel potrzebuje teraz "odprężenia w stosunkach z Warszawą". Natomiast nowa szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen "chce odblokować sprawę państwa prawa". 

W tekście zatytułowanym "Polska: wielkie manewry von der Leyen i Merkel" komentator tygodnika, Emmanuel Berretta przytacza wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla Polskiej Agencji Prasowej. Odnotowuje fakt, że gdy "Polskę spotkała kolejna obraza, jak nazywa niewybranie byłej premier Beaty Szydło na przewodniczącą komisji zatrudnienia i spraw socjalnych Parlamentu Europejskiego, kanclerz Merkel zatelefonowała do premiera Mateusza Morawieckiego, by go za to przeprosić". Według autora artykułu, przeprosiny Merkel były motywowane "słabo ukrywaną groźbą (ze strony Morawieckiego". Chodziło o to, że eurodeputowani PiS mogliby nie zaaprobować kandydatury von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Według Barretty, "Polska ultrakonserwatystów z PiS, (będąca) w złych stosunkach z Komisją (Jean-Claude'a) Junckera z powodu nieprzestrzegania (zasad) państwa prawa, ma nadzieję na rehabilitację pod egidą nowej przewodniczącej". Jak czytamy we francuskim tygodniku, Ursula von der Leyen kieruje się zdrowym rozsądkiem i dąży do całkowitego odnowienia mechanizmu obserwacji praworządności w krajach członkowskich Wspólnoty. 

Polska, zdaniem komentatora "Le Point", jest "nie do przeskoczenia", gdyż "nie można na dłużej obejść się bez współpracy z jednym z siedmiu największych krajów Unii". Co więcej, nasz kraj leży w sferze wpływów Niemiec. (...)Von der Leyen pragnie odblokować sytuację na poziomie Unii, a Merkel troszczy się o swój Hinterland (zaplecze)"-pisze Baretta. Dziennikarz odnotowuje, że nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej, działając na "szczególnie zaminowanym terenie" myśli o mechanizmie państwa prawa opartym w większym stopniu na TSUE i jego kompetencjach. 

"Ponadto proponuje coroczny przegląd przestrzegania państwa prawa w każdym z krajów członkowskich UE, "gdyż w tej kwestii nikt nie jest bez zarzutu. Jest to wskazówka, by nie pokazywać systematycznie palcem krajów Europy Środkowej i Wschodniej"-wskazuje. 

yenn/Forsal.pl, Fronda.pl