Politycy totalnej opozycji oraz dziennikarze i "autorytety" tego środowiska nadal nie są w stanie przeboleć wystąpienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości na sobotniej konwencji w Lublinie.
A to manipulują słowami Jarosława Kaczyńskiego na temat rodziny, sugerując, że polityk rzekomo zaatakował rodziców samotnie wychowujących dzieci, a to atakują za słowa o katolicyzmie i nihilizmie.
Prezes PiS podkreślił na konwencji również wartość szeroko rozumianego prawa do życia - wystąpił m.in. przeciwko eutanazji i aborcji na życzenie. Nie wszystkim sie to spodobało. W prawdziwą histerię wpadła publicystka "Gazety Wyborczej", Eliza Michalik.
"Jarosław Kaczyński zapowiedział wprost, że jeśli PiS wygra, wprowadzi narodowo - katolicką dyktaturę. Plus ledwo zawoalowane groźby pod adresem wszystkich, którym się ten pomysł nie podoba i którzy mogliby mieć ochotę mu się sprzeciwić"-napisała na Twitterze.
Nie wiadomo czy bardziej smutne jest to, że takie rzeczy wypisuje dziennikarka aspirująca do "elit" intelektualnych i pogardzająca "ciemnogrodem", że świadomie manipuluje, czy to, że jakaś część Polaków jeszcze się na to nabiera...
Jarosław Kaczyński zapowiedział wprost, że jeśli PiS wygra, wprowadzi narodowo - katolicką dyktaturę. Plus ledwo zawoalowane groźby pod adresem wszystkich, którym się ten pomysł nie podoba i którzy mogliby mieć ochotę mu się sprzeciwić.
— Eliza Michalik (@EMichalik) 9 września 2019
yenn/Twitter, Fronda.pl