Dziś mamy do czynienia ze zwykłą schozofrenią. Dotyczy ona osób które publicznie wystawiają laurkę zbrodniarzowi Wojciechowi Jaruzelskiemu. Dobrze że uszanowano mszę żaołobną w intencji Jaruzelskiego, ale już to co działo się na cmentarzu, zwłaszcza wypowiedź byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o tym, że Jaruzelski był patriotą polskim, zakrawa na kpinę i domaga się publicznego protestu.

Do ludzi honorujących Jaruzelskiego dołączył Adam Michnik, postać która uwielbia mówić o sobie, że był w opozycji za czasów PRL. Dziś coraz wyraźniej widać, że ten Pan to postać komiczna i tragiczna w swojej impotencji intelektualnej. W rozmowie z TVN24 Michnik powiedział, że "Nie można jednostronnie przedstawiać biografii człowieka, który zdecydował się zerwać z tradycjami dyktatury. Jeden zdecydował się na bardzo daleko idące kompromisy z antykomunistyczną opozycją, a drugi zdecydował się na współpracę z amerykańskim wywiadem. Polacy długo jeszcze będą dyskutowali, który z tych wyborów był lepszy. Moim zdaniem gen. Jaruzelski zrobił dla Polski nieporównywalnie więcej niż płk Kukliński". Faktycznie, Jaruzelski wybierał mniejsze zło, by Polakom żyło się lepiej.

A co najbardziej kuriozalne, Michnik powiedział, że Jaruzelski ostatecznie zwątpił w ideologię komunistyczną. Redaktor podkreślił, że "był to wyjątkowo lojalny współpracownik rządu Tadeusza Mazowieckiego".

No cóż, zamiast prawdy historycznej o Jaruzelskim znowu czeka nas taka bezpłciowa i bezdenna manipulacja jego zaufanych przyjaciół jak Michnik, Miller, czy Kwaśniewski. Szkoda, że nie udało się przeprowadzić dekomunizacji!

mod/TVN24.pl