Philippe de Villiers, były francuski eurodeputowany i kontrowersyjny biznesmen, zamierza wybudować olbrzymi park rozrywki na Krymie. Ogłoszenie tych planów zbiegło się w czasie z decyzją o wprowadzeniu sankcji unijnych na Rosję, przez co zostało odebrane jako podważanie solidarności europejskiej – zauważa Dziennik.pl. Francuz chwalił też rosyjskie władze, jednocześnie nie kryjąc swoich eurosceptycznych, antymuzułmańskich i konserwatywnych poglądów. 

Plany biznesmena bardzo nie spodobały się Markowi Jurkowi, który napisał do niego specjalny list. Można w nim przeczytać, że Rosja jest państwem postkomunistycznym, rządzi nią środowisko wywodzące się bezpośrednio z partii komunistycznej i z sowieckich służb specjalnych, czyli kolejna generacja sowieckiej nomenklatury.

„Moralnym obowiązkiem konserwatystów i ludzi prawicy jest walka o dokończenie zmian, które rozpoczął rozpad Związku Sowieckiego” - pisze Marek Jurek, uzupełniając, że chodzi o obronę „prawa wyzwolonych narodów do desowietyzacji i budowania związków z Zachodem, do dekomunizacji i odsunięcia od władzy spadkobierców komunizmu”.

List jeszcze nie doczekał się odpowiedzi ze strony francuskiego biznesmana.

MaR/Dziennik.pl