Sąd podtrzymał dziś decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa ws. słów abp. Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”. Uznano, że nie doszło do przestępstwa, a słowa hierarchy nie odnosiły się do konkretnych osób. Ponadto stwierdzono, że nie doszło do obrazy uczuć religijnych, nie można mówić o propagowaniu faszystowskiego ustroju państwa, oraz że metropolita krakowski nie chciał nikogo znieważyć.

W październiku ubiegłego roku krakowska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. słów abp. Marka Jędraszewskiego, który w czasie Mszy św. z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w bazylice Mariackiej mówił o „tęczowej zarazie”.

Z decyzją prokuratury nie zgadzali się przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Złożono zażalenie na decyzję prokuratury. Ta jednak tego zażalenia nie przyjęła wyjaśniając, że składają je osoby prywatne. Z odmową nie zgodziła się pełnomocnik Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Magdalena Spisak, wobec czego sprawa trafiła do sądu.

Sąd utrzymał dziś postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa. Jak relacjonuje Spisak,  uznano, że nie zrealizowano jakiegokolwiek przestępstwa stypizowanego w Kodeksie karnym, i nie ma potrzeby przeprowadzania dowodu z przesłuchania samego abp. Jędraszewskiego.

Sąd stwierdził, że abp Jędraszewski swojej wypowiedzi nie kierował wobec konkretnych osób, a o pewnym zjawisku. Uznano również, że nie doszło do obrazy uczuć religijnych oraz nie można mówić o propagowaniu faszystowskiego ustroju pastwa, a metropolita krakowski nie chciał nikogo znieważyć.

kak/PAP, niezależna.pl