17 kwietnia czeskie MSZ poinformowało o wydaleniu z Pragi 18 rosyjskich dyplomatów. Działania te są związane z podejrzeniem, że rosyjskie służby specjalne są odpowiedzialne za eksplozję w składach amunicji, do której doszło w okolicy Zilna w 2014 roku. Teraz podobne oskarżenia wobec agentów GRU wysuwa bułgarska prokuratura.

Rzeczniczka bułgarskiej prokuratury Sijka Milewa poinformowała dziś o dochodzeniu, które śledczy prowadzą w związku z czterema eksplozjami, do których doszło w zakładach i magazynach wojskowych w latach 2011, 2012 i 2015.

Milews wyjaśniła, że wszystkie eksplozje wyglądały podobnie. Najpierw w budynkach następował pożar, rozpoczynano ewakuację, a następnie dochodziło do najpewniej zdalnie kontrolowanego wybuchu.

Do wybuchów dochodziło w składach amunicji należącej do Emiliana Gebrewa, biznesmena z branży zbrojeniowej, którego w 2015 roku próbowano otruć. Śledczy łącza wybuchy z próbą otrucia.

- „Na podstawie informacji otrzymanych dzięki międzynarodowej współpracy, a także dzięki skoordynowanym, wspólnym działaniom z Państwową Agencją Bezpieczeństwa Narodowego (kontrwywiadem) można wysnuć uzasadniony wniosek, że wybuchy te były powiązane (...) z próbami otrucia trzech bułgarskich obywateli oraz poważnymi przestępstwami na terytorium innych państw”

- oświadczyła Milewa.

Dodała, że zachodzi „uzasadnione przypuszczenie”, iż za serię wybuchów odpowiedzialni są oficerowie GRU. W ocenie prokuratury wybuchy mogły być zaplanowanym sabotażem, mającym ograniczyć dostawy amunicji na Ukrainę i do Gruzji.

Dziś doszło do kolejnego pożaru w magazynie zakładów wojskowych Arcus w mieście Liaskowec. Pożar wybuchł, kiedy w Sofii trwała konferencja prokuratury.

kak/PAP, svoboda.org, niezależna.pl