Po kontrowersyjnym wyroku sądu Sławomir Nowak opuścił właśnie areszt na Białołęce w Warszawie. - „Przez siedem miesięcy żadnego kontaktu z najbliższymi, żadnego telefonu, żadnego widzenia. Całkowite odcięcie od świata, po siedmiu miesiącach łaskawie władza pozwoliła mi na telefon do żony” - powiedział dziennikarzom.

Jak stwierdził dalej, najbliższy czas chce on spędzić z najbliższymi, ponieważ tego w areszcie brakowało mu najbardziej.

- Jestem mocno poruszony i proszę mi wybaczyć, że nie jestem gotowy na razie komentować tych rzeczy, które się wokół mnie działy, dzieją i będą się jeszcze działy – odpowiedział na pytania dziennikarzy.

- Mogę powiedzieć tylko tak, że nie wiem, jako ponury żart, czterdzieści lat temu z tego samego aresztu wychodził m.in. Bronisław Komorowski po internowaniu jak inni opozycjoniści. Nigdy nie sądziłem, że historia w taki sposób zatoczy koło – dodał.

- Władza czeka na każde moje potknięcie, teraz każde słowo niefortunnie może powiedziane, dlatego, że nie będę na razie się do tego odnosił, przyjdzie czas na prawdę, na odwojowanie tego wszystkiego, pewnych rzeczy mi już nie zwrócą – stwierdził Nowak.

 

mp/tvp info/fronda.pl