Kto chciały spędzić urlop w całkowitym milczeniu, bez telefonu komórkowego, za to z Pismem Świętym?

Jak się okazuje, chętnych jest zadziwiająco wielu. Chociaż rekolekcje ignacjańskie organizowane są bardzo często w kilku domach w całej Polsce, miejsca trzeba rezerwować dużo wcześniej - w lecie nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

- Rozmawiając z ludźmi, którzy przeżyli te rekolekcje, czułem, że emanuje z nich spokój, że coś w ich życiu się zmieniło. Chciałem zobaczyć, co w tych rekolekcjach jest takiego niezwykłego - mówi Michał Zielski z Warszawy, który w zeszłym roku uczestniczył w Fundamencie - pierwszym etapie Ćwiczeń Duchowych.

Ich działania od prawie pięciuset lat doświadczają ojcowie jezuici. To właśnie założyciel ich zakonu, św. Ignacy z Loyoli, spisał treść i sposób odprawiania rekolekcji, nazwanych później jego imieniem, w książeczce "Ćwiczenia Duchowe". Składają się one z kilku części: Fundamentu oraz czterech etapów zwanych Tygodniami. Każdy jezuita dwa razy w życiu odprawia rekolekcje trzydzie-stodniowe, czyli wszystkie części po kolei z przerwami trwającymi 1-2 dni. Jest to jednak wyjątek - u pozostałych osób zaleca się, żeby przerwy między kolejnymi etapami trwały około roku.

Ćwiczenia Duchowe odbywają się w domach rekolekcyjnych m.in. w Częstochowie, Gdyni, Kaliszu, Warszawie czy Zakopanem. Jednak gdyby ktoś myślał, że w Gdyni uda się wykorzystać czas wolny na plaży, a w Zakopanem - na górskich szlakach, bardzo by się mylił. Są to rekolekcje zamknięte, wychodzić można tylko na spacery do klasztornego ogrodu. Obowiązuje też całkowite milczenie, które ma sprzyjać wewnętrznemu skupieniu. Właśnie ten element najczęściej budzi obawy. - Strasznie się bałam milczenia, ono mnie przerażało, wydawało się nierealne - wyznaje Magda Molenda, studentka z Warszawy. - Ale kiedy weszliśmy w ciszę, okazało się to bardzo pomocne. Ku mojemu zdziwieniu, mimo że wszyscy milczeli, było czuć wielką jedność i ciepło od drugiego człowieka.

- Milczenie jest jak czyste powietrze, dzięki któremu lepiej się widzi i słyszy - wyjaśnia o. Henryk Droździel SJ, dyrektor Domu Formacji Duchowej w Kaliszu, który od pięciu lat prowadzi rekolekcje. - Lęk przed milczeniem to skutek grzechu, tego, że człowiek boi się zostać sam z własnymi myślami i zobaczyć prawdę o sobie.

Każdy uczestnik rekolekcji codziennie musi odbyć cztery medytacje. Na czym one polegają? W skrócie jest to rozważanie fragmentów Pisma Świętego w odniesieniu do własnego życia, według metody św. Ignacego. - Te metody i środki są bardzo praktyczne, ale tu nie chodzi o schemat, tylko o wprowadzenie w spotkanie, zachęcenie ludzi do poznania Boga - mówi o. Droździel. Udaje się to do tego stopnia, że uczestnicy rekolekcji zupełnie zmieniają spojrzenie na modlitwę. - Wcześniej modlitwa kojarzyła mi się z czymś monotonnym, pozbawionym smaku - przyznaje Łukasz Przesław.

- A medytacja to coś zupełnie innego, to żywa rozmowa z Bogiem, ona mnie nigdy nie nudziła.

W planie rekolekcji jest też codzienna dwudziestominutowa rozmowa z przydzielonym na ten czas kierownikiem duchowym, który ma pomóc we właściwym przeżywaniu modlitwy. - Kierownik pytał, co mnie najbardziej poruszyło w medytacjach, jakie myśli i uczucia mi towarzyszyły - mówi Grzegorz Żakiewicz. - Ja z kolei zadawałem mu pytania odnośnie do treści, które rozważyłem, jak mogę je wykorzystać w codziennym życiu.

- Cieszyłam się z rozmów z kierownikiem, bo mogłam wyrzucić z siebie wszystko, co tam przeżywałam. A miałam mnóstwo wrażeń, myśli i emocji - opowiada Magda.

Ostatniego dnia rekolekcji oficjalnie kończy się milczenie, na spotkaniu podsumowującym można wreszcie zabrać głos. Uczestnicy zgodnie przyznają, że w ich życiu wiele się zmieniło. - Wcześniej traktowałem Pana Boga, jakbym znał Go tylko z widzenia, a na rekolekcjach naprawdę Go spotkałem, przebywałem z Nim sam na sam - opowiada Michał.

- Rozkochałam się w Panu Bogu do szaleństwa, On mnie pociągnął do siebie, poczułam, że jestem Jego cudownym dziełem - uśmiecha się Magda.

Co sprawia, że rekolekcje ignacjańskie są tak owocne? - One pozwalają każdemu stanąć twarzą w twarz z Panem Bogiem, bez pośredników - tłumaczy o. Droździel. - Prowadzący pokazuje tylko pewne narzędzia, uczy jak się nimi posługiwać, tak jak rodzice odprowadzają dziecko pod drzwi szkoły, a dalej musi już iść samo. Owocność rekolekcji nie zależy od tego, kto je prowadzi, ale od tego, kto i jak je odprawia. Ćwiczenia Duchowe pomagają otworzyć się na dary, których Pan Bóg każdemu pragnie udzielić.

Monika Florek-Mostowska

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 21 sierpna 2011

/adonai.pl