Radosław Sikorski wciąż czuje się w Polsce ekspertem od polityki zagranicznej i relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Goszcząc na antenie Radia ZET, kierowany tym poczuciem, były szef MSZ postanowił podsumować politykę zagraniczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Politykę tę naturalnie ocenia jak najgorzej. Jest jednak pełny entuzjazmu w związku ze wspaniałym rozpoczęciem prezydentury Joe Bidena.  

W ocenie Radosława Sikorskiego administracja Joe Bidena będzie bardziej ważyć słowa niż w czasie kampanii wyborczej, kiedy pojawiały się nawet porównania Polski do Białorusi, ale mimo to Polska może stać się „przedmiotem troski” USA.

- „Słyszy się, że będzie kongres międzynarodowy, prodemokratyczny. Musimy zadać sobie pytanie, czy Polska będzie jego uczestnikiem czy terenem misyjnym, przedmiotem troski” – stwierdził europoseł.

Kolejny raz Radosław Sikorski oskarżył rząd Zjednoczonej Prawicy o postawienie wszystkiego na Donalda Trumpa.

- „Poprzednio nie słuchali, gdy mówiłem im, żeby nie stawiać wszystkich kart na Trumpa. Ale były rady różnych mądrali, amatorów wziętych z ulicy do MSZ, którzy doradzali – pełną parą na Trumpa. To poważne błędy zacietrzewienia ideologicznego i polityki zagranicznej” – mówił.

- „Są nieudacznikami i frajerami w polityce zagranicznej. Polska powinna być jednym z kierowniczych państw UE, w dobrych relacjach z Niemcami i jednocześnie dobrym sojusznikiem USA” – dodawał w internetowej części programu.

Odnosząc się do pracy ministra spraw zagranicznych prof. Zbigniewa Raua stwierdził, że pozytywnym jest to, iż jeszcze nie zauważył żadnych oznak jego działania, więc przynajmniej nie szkodzi. Negatywnie odnosi się jednak do projektu ustawy o służbie zagranicznej.

Wypowiedź Radosława Sikorskiego nie była jednak wyłącznie poświęcona krytyce. Nie zabrakło pochwał dla Joe Bidena, w którego wczorajszym wystąpieniu „było widać godność, troskę”.

kak/Radio Zet, wPolityce.pl