Jeszcze kilka lat temu miało być tak pięknie. Wykopali „Kaczora”. Na giełdzie hossa. W bankach tani frank. – To najtańszy pieniądz na rynku. Najlepiej brać pod hipotekę ile bank daje i inwestować na giełdzie – przekonywał mnie jeden doradca inwestycyjny. Drugi – tak zrobił i wkrótce wyleciał z banku.

Żądni wzbogacenia się na skróty brali na lewar po kilka mieszkań na raz. Tymczasem ten plan także nie wypalił. Nieruchomości stały się tańsze od kredytu. Bardziej opłaca się pozbyć mieszkania, niż spłacać zobowiązania do końca życia.

Prawdopodobnie wielu młodych Polaków, którzy uwierzyli w „warszawski sen” Platformy, dołączy do jej krytyków. Bo się pomylili. Nie zazdroszczę życia z finansową pętlą na szyi.

Trudno też oprzeć się wrażeniu, że był to plan banków – nawciskać tanich kredytów, które w dłuższej perspektywie mogą nieoczekiwanie podrożeć.

Pewnie pojawią się postulaty, aby za decyzje finansistów zapłacili wszyscy. Biada więc tym, co zadłużali się w złotówkach. Mogą wkrótce spłacać dwa kredyty…

Tomasz Teluk