W 2014 roku Monika Olejnik w swoim felietonie podała, że poseł Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz obraźliwie zwracała się do posłów oraz Radosława Sikorskiego, ówczesnego marszałka sejmu. Za swoje słowa, mimo niemożności ich udowodnienia, Olejnik przepraszać nie musi -zadecydował sąd. Co więcej, prof. Pawłowicz została obciążona kosztami procesu.

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację poseł PiS, podtrzymał tym samym decyzję Sądu Okręgowego Warszawa-Północ z 2016 roku, który nie uwzględnił pozwu wobec dziennikarki. Z sobie tylko znanych powodów uznał, że wersja o użyciu takich słów przez prof. Pawłowicz jest „wiarygodna”. Uwierzył tym samym Monice Olejnik i posłom Twojego Ruchu, ale już posłankom PiS – nie.

Ty chamie, stul pysk!” oraz „Zamknij ryj” - miała krzyczeć do posłów i marszałka Sikorskiego Krystyna Pawłowicz wedle Moniki Olejnik. Tak też zeznali Janusz Palikot i Andrzej Rozenek. Co więcej, Sąd Okręgowy stwierdził, że to, że na stenogramie sejmowym nie ma takich słów nie oznacza jeszcze, że te nie padły.

Prof. Pawłowicz jasno mówiła o tym, że słowa Olejnik są kłamstwem i dopuściła się ona „bardzo dużego nadużycia dziennikarskiego”. Olejnik opisała sytuację w oparciu o… słowa Janusza Palikota, które padły w wywiadzie radiowym, jaki z nim przeprowadziła. Stwierdziła, że Pawłowicz pozwałaby Palikota, gdyby nie było to prawdą.

Sąd Apelacyjny mimo że poseł PiS do dziś odczuwa negatywne skutki tego artykułu, zadecydował, że apelacja jest bezzasadna, a wyrok Sądu Okręgowego odpowiada prawu. Poseł Pawłowicz ma również zwrócić Olejnik 3,2 tys. zł kosztów procesu.

dam/PAP,Fronda.pl