Janusz Palikot, który w poprzedniej dekadzie położył nieocenione wręcz zasługi w sprowadzaniu polskiej polityki poniżej poziomu morza, a który został później w nagrodę stanowczo odesłany przez wyborców w polityczny niebyt, postanowił o sobie przypomnieć jako … obrońca wolnych mediów. Niestety ta ambitna kreacja bardzo szybko roztrzaskała się o rzeczywistość.

Palikot, który ostatnio skupia się głównie na pojeniu rodaków suszem konopnym, zechciał przypomnieć o sobie strojąc się w atrakcyjne szaty obrońcy wolnych mediów. Niestety nasz Janusz opozycji bardzo szybko został sprowadzony na ziemię przez dziennikarza Marcina Dobskiego, który przypomniał mu, że jeszcze niedawno polityk z Biłgoraja przywdziewał raczej kreację diametralnie odmienną i domagał się odebrania koncesji telewizji Polsat, która to widocznie niewystarczająco gorliwie wpisywała się w linię polityczną odpowiadającą samemu Palikotowi, co jak powszechnie wiadomo stanowi ostateczny weryfikator tego, czy mamy do czynienia z medium wolnym czy też zniewolonym.

Janusz Palikot pewnie chciał dobrze, dla siebie, ale wyszło jak zawsze i były polityk PO został teraz ze swą dmuchaną kreacją obrońcy wolnych mediów niczym Himilsbach z angielskim.

 

ren/twitter