Tym razem w rozmowie z niezawodnym w takich przypadkach „Super Expressem” Maria Kiszczak zdradza jak dowiedziała się o istnieniu tajemniczej teczki, czyli o TW Bolku. Mówi: - To było chyba kilkanaście dni przed jego śmiercią. Pomogłam mu wejść do gabinetu. Wskazał szafę. Wyszeptał: otwórz (… ) Z tygodnia na tydzień mąż czuł się coraz gorzej. Pewnego dnia poprosił, byśmy weszli do jego gabinetu na drugim piętrze. Wskazał palcem segment szafy. Poradził, bym otworzyła. Tam była m.in. teczka z zobowiązaniem TW Bolka do współpracy z SB”. 

I dalej: - Powiedział mi, że w razie kłopotów mam z teczką „Bolka” pójść do IPN”. 

Na pytanie o inne cenne zbiory jej męża, jakie chował w szafie generał, Pani Maria powiedziała: - Naprawdę nie wiedziałam o istnieniu dokumentów o Wałęsie. Mąż trzymał to wszystko przez lata w wielkiej tajemnicy (…) Nie przeczytałam listu Czesława, w którym napisał, żeby materiały ujawnić pięć lat po śmierci Wałęsy. Żałuję, że rozpętałam aferę. Jest mi z tym bardzo ciężko, choć pokazałam kawałek wielkiej historii”. 

I oczywiście dodała z dumą: - To mój mąż obalił komunizm, a nie Wałęsa. Gdyby Czesław nie chciał zmian, nie doszłoby do nich. To Kiszczak przyczynił się do budowy demokracji w Polsce i jest bohaterem narodowym, a historia go kiedyś doceni. To był wielki polski patriota”. 

Cóż, story Kiszczakowej nadaje się na film. Może uda się stworzyć scenariusz! Byłby hit!

mko/Super Express

DOŁĄCZ DO PANI MARIA KISZCZAK - POGROMCZYNI III RP