"Wtrąciłam się do tej rozmowy. W tym momencie, już nie pamiętam o co chodziło, Nitras powiedział do mnie: „Bo pewnie miałaś delirkę”. Odpowiedziałam mu: „Chyba Ty miałeś delirkę, albo coś innego”. On wtedy siedząc podniósł nogę i kopnął mnie w udo."- w taki sposób posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Iwona Arent opisuje niebezpieczny incydent z posłem Sławomirem Nitrasem. 

Parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej miał zwyzywać polityk PiS i zastosować wobec niej agresję fizyczną. W wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Iwona Arent opisuje całą sytuację i podkreśla, że są świadkowie, którzy mogą potwierdzić, że opisywana przez nią sytuacja miała miejsce. Z kolei poseł Kukiz'15, Grzegorz Długi, który w momencie zdarzenia wraz z Arkadiuszem Mularczykiem z PiS stanął w obronie posłanki, potwierdza w rozmowie z portalem Niezależna.pl, że był świadkiem tej sytuacji, a zachowanie Nitrasa wywołało u niego szok i niesmak.

"Jechaliśmy busem z hotelu poselskiego na lotnisko po posiedzeniu Sejmu. Było tam bardzo dużo osób. Tam się toczyła ożywiona dyskusja, w której uczestniczyli m.in. Arkadiusz Mularczyk, Nitras, poseł Długi. Wtrąciłam się do tej rozmowy. W tym momencie, już nie pamiętam o co chodziło, Nitras powiedział do mnie: „Bo pewnie miałaś delirkę”. Odpowiedziałam mu: „Chyba Ty miałeś delirkę, albo coś innego”. On wtedy siedząc podniósł nogę i kopnął mnie w udo. Po tym kopnięciu od razu zareagowali koledzy – Arkadiusz Mularczyk i Grzegorz Długi. On oprócz tego, że mnie kopnął, to zrobił się jeszcze ogólnie agresywny. Natomiast obecne tam osoby z Platformy – Ireneusz Raś, Agnieszka Pomaska – kompletna cisza. Nie zareagowali"-wspomina posłanka Arent. Jak dodaje, sprawa nie zakończyła się w busie. Jej ciąg dalszy nastąpił przy bramkach kontrolnych lotniska, gdzie spotkała posła Nitrasa. 

"Między nami stali różni ludzie, między innymi poseł Bartłomiej Wróblewski, który nie widział tej całej sytuacji. Kiedy podeszłam tam, powiedziałam do Nitrasa, że złożę na niego skargę do komisji etyki. Wtedy zaczął mnie wyzywać. To były niecenzuralne słowa. Jak już przeszłam bramkę, podszedł do mnie poseł Wróblewski i spytał o co chodzi, dlaczego tak strasznie wyzywał mnie poseł Nitras"- podkreśla polityk. 

Arent poinformowała również, że złożyła skargę do komisji etyki. Czekała ponad miesiąc, licząc na przeprosiny ze strony parlamentarzysty Platformy Obywatelskiej, jednak nie stało się tak, w związku z czym posłanka złożyła zawiadomienie do prokuratury. 

Sławomir Nitras zaprzecza na Twitterze, że taka sytuacja miała miejsce. Iwona Arent przypomina jednak, że sprawa jest w prokuraturze, a świadkowie widzieli zajście. Zarówno Nitras, jak i parlamentarzyści, na oczach których doszło do tego incydentu, będą zeznawać pod przysięgą. 

yenn/wPolityce.pl, Niezależna, Fronda.pl