Złamaniem prawa kanonicznego jest umieszczenie treści spowiedzi w mediach. Czyn taki zagrożony jest karą ekskomuniki latae sententiae. Dotyczy to każdego upubliczniającego treść spowiedzi w tym i osoby się spowiadającej.

Ekskomunika latae sententiae (wiążącą mocą samego prawa) następuje automatycznie po zakazanym czynie. Osobę, która zaciąga na siebie taką ekskomunikę, nie można dalej uznawać za katolika.

Na portalu Katolickiej Agencji Informacyjnej w analizie „Tajemnica spowiedzi w prawie kanonicznym” można przeczytać, że „przestępstwem jest także umieszczenie treści spowiedzi w prasie, książce, radiu, telewizji, internecie. Przestępstwa te zagrożone są karą ekskomuniki latae sententiae. Popełniającym przestępstwo może być każda osoba dokonująca tych czynów, w tym również penitent i spowiednik”.

Na łamach antyPiSowskiego portalu „Oko press” ukazał się artykuł Marty Nowak „''Jezu, ty się tym zajmij''. Poszłam do spowiedzi pytać, jak rozmawiać z dziećmi o seksie”. O ile prawdą jest treść artykułu, w której upubliczniona jest treść spowiedzi, to publicystka, o ile była katoliczką, zaciągnęła na siebie ekskomunika, czyli wykluczenie z Kościoła. Wykluczenie z Kościoła, uniemożliwia nie tylko otrzymanie sakramentów, pochowanie na katolickim cmentarzu, a przede wszystkim zbawienie i prowadzi do wiecznych cierpień w piekle (bo poza Kościołem nie ma zbawienia).

Zapewne dla publicystki lewicowego portalu zaciągnięcie ekskomuniki nie ma większego znaczenia, choć po śmierci może być zaskoczona, gdy w wyniku swoich grzechów wyląduje w piekle, by cierpieć przez wieczność męki.

Lewicowa publicystka, by dowiedzieć się, co ma zrobić „wierzący rodzic, któremu Kościół zabrania zgadzać się na edukację seksualną w szkole” udawała, że jest matką, i poszła do konfesjonału, by pytać się w „konfesjonale, jak rozmawiać z dziećmi o seksualności”.

Ewidentnie w zachowaniu lewicowej publicystki widać elementarne braki w podstawowej wiedzy o Kościele, niechęć do wysiłku intelektualnego i życie w urojeniach. Katolik czy osoba mająca minimalną wiedzę o katolicyzmie (człowiek w Polsce z wyższym wykształceniem taką minimalną wiedzę o katolicyzmie, religii, która ukształtowała Polskę i jest wyznawana przez większość Polaków, mieć powinien) zdaje sobie sprawę, że konfesjonał służy do wyznawania grzechów, a nie pogaduszek. Jak się chce porozmawiać z księdzem, to się to robi poza konfesjonałem. Widać lewicowcy nie mają minimalnej wiedzy, co to jest spowiedź.

Ważną kwestią jest też brak kultury osobistej publicystki wyrażający się w braku szacunku dla cudzych rytuałów religijnych. Podszywanie się pod katolika i bluźniercze uczestnictwo w spowiedzi, jest wyrazem chamstwa, podobnie jak podszywanie się pod Żyda, muzułmanina czy hindus i fałszywe uczestnictwo w judaistycznych, islamskich czy hinduistycznych rytuałach religijnych.

Lewicowy publicysta z minimum wiedzy o katolicyzmie napisałby artykuł potępiający katolicką etykę seksualną, opierając się na powszechnie dostępnych źródłach, jawnie przeprowadzonych wywiadach, bez pełnego pogardy katolików profanowania cudzych rytuałów religijnych.

W czasie spowiedzi (niedoinformowana co do celu spowiadania się) lewicowa publicystka opowiadała o wymyślonych przez siebie grzechach swoich urojonych dzieci, grzechy te dotyczyły oczywiście praktyk autoerotycznych (jak widać, seks jest osią świata lewicowców) i przekonywała duchownego do zasadności szkolnej seks indoktrynacji dzieci.

Swoją opowieść autorka tekstu na antyPiSowskim portalu ubarwiła przykładami ignorancji młodzieży szukającej informacji o seksie u seks ''edukatorów” – taka ignorancja nie dziwi u osób szukających porady akurat u seks ''edukatorów'', osoby bystre nie mają potrzeby kontaktów z lewicowymi aktywistami.

Zdaniem lewicowej publicystki „polski Kościół katolicki w oficjalnych komunikatach stanowczo sprzeciwia się jakiejkolwiek edukacji seksualnej. Rozumie ją jako nawoływanie do grzechu i seksualizację dzieci. Można to uznać za wewnętrzną sprawę wspólnoty religijnej, gdyby się nie przekładało na politykę państwa i sytuację dzieci, które od najmłodszych lat trzymane są w strachu przed seksualnością. Za przyzwoleniem rodziców”.

Takie stanowisko lewicy ma na celu przekonanie Polaków, że Kościół jest instytucją szkodliwą, którą trzeba zwalczać, by chronić dzieci i resztę społeczeństwa. W przekonaniu o potrzebie seks ''edukacji'' publicystka lewicowego portalu podpiera się opiniami jezuity Jacka Prusaka.

W relacji lewicowej publicystki widać, że obecność w Kościele jest dla niej stresująca, bo „w kościele jest ciemno, zimno i cichoj”. Problem dla lewicowej publicystki jest to, że Kościół katolicki za grzech uznaje „myśli i pragnienia przeciwne czystości [...] Pieszczoty, pocałunki, współżycie poza małżeństwem, samogwałt, czyny homoseksualne, oglądanie pornografii, nieprzyzwoite zabawy i rozmowy, stosowanie antykoncepcji”.

Lewicową publicystkę w czasie spowiedzi zbulwersowało to, że zdaniem księdza dziecko „potrzebuje opieki, a nie zgorszenia [ze strony] swojej matki”, to, że matka musi się modlić, tak by dziecko mogło naśladować jej pobożność.

Ja można przeczytać w relacji opublikowanej na antyPiSowskim portalu, lewicowa publicystka z kościoła wyszła „z poczuciem winy”, bo na spowiedzi dowiedziała się, że demoralizując dziecko, krzywdzi nieletniego (widać, ze sumienie dla lewicy to faszyzm). Z narracji lewicowej publicystki wynika, że właśnie pod wpływem Kościoła katolickiego rodzice mają odmawiać dzieciom wiedzy i dezinformować dzieci w sprawach seksu, przez co nieświadome dzieci są ofiarami przemocy seksualnej, zachodzą w niechciane ciąże i nie mają satysfakcji z seksu. W kolejnej relacji lewicowa publicystka ma pretensje do spowiednika, że nie przedstawił jej szczegółowego planu rozmowy z dzieckiem o seksie – dobrze, że nie ma pretensji o to, że spowiednik nie przedstawił jej szczegółowego planu skręcania mebli z Ikei.

Z artykułu na antyPiSowskim portalu wynika, że alternatywą dla rzekomo szkodliwej działalności Kościołom katolickiego w sferze seksu jest Grupa Edukatorów Seksualnych Ponton. Opisując problem demoralizacji dzieci ze strony pornografii, w artykule lewicowej publicystki nie pojawia się propozycja, by zablokować dzieciom dostęp do pornografii.

Lewicowa publicystka ma też za złe spowiednikom, że dosyłali ją do lektury Katechizmu Katolickiego, który ku jej przerażeniu ma aż 420 strony. Jak widać dla absolwentki międzywydziałowych studiów humanistycznych 420 strony tekstu to mega koszmar. Dodatkowo studia takie nie dały jej wiedzy o istnieniu indeksu przedmiotowego, który zapewne redukowałby stres związany z 420 stronami.

Z lektury Katechizmu Katolickiego lewicowa publicystka dowiaduje się, że według nauczania katolickiego „jeśli chodzi o seksualność, możliwości są dwie: miłość małżeńska (kobiety i mężczyzny) lub dziewictwo/wstrzemięźliwość. Wszystko inne jest grzechem. Sensem miłości małżeńskiej jest wierność i płodność”. Język Katechizmu publicystka antyPiSowskiego portalu uznaje za „ostrożny, enigmatyczny” - co nie dziwi zważywszy na formę i treści lewicowych publikacji.

Lewicową publicystkę zbulwersowało to, że nauczanie katolickie za grzech uznaje: „nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść […] oddawanie spermy lub jaja, macierzyństwo zastępcze”, inseminacje, masturbacje, rozwiązłość nienastawioną na prokreację i zjednoczenie, seks pozamałżeński, prostytucje, kazirodztwo, onanizm, homoseksualizm, pornografie, prostytucje, gwałty.

Artykuł na lewicowym portalu krytykuje Kościół za brak aktywnego przeciwdziałania przemocy seksualnej, ekshibicjonizmowi, wykorzystywaniu seksualnemu w internecie, pedofilii, zmuszaniu do prostytucji , gdy seks ''edukacja'' ma rzekomo działać profilaktycznie. Lewica może mieć równie dobrze pretensje do Kościoła, że ten aktywnie nie przeciwstawia się wszystkim patologiom, w tym gradobiciu i łuszczycy.

Od siebie dodam, że prawdziwa edukacja seksualna jest potrzeba. Dzięki prawdziwej edukacji seksualnej dzieci mogłyby się dowiedzieć, że relacje homo seksualne to patologia szkodliwa dla zdrowia (i odpowiedzialna za większe ryzyko zarażenia się wirusami oraz pasożytami, czy większe ryzyko uszkodzeń odbytu). Niewątpliwie na lekcjach edukacji seksualnej dzieci powinny być uczone braku tolerancji dla przemysłu porno propagującego szkodliwe zachowania dla zdrowia i pogardę dla kobiet. Niestety dziś lewicowa seks ''edukacja'' ogłupia dzieci i je demoralizuje, wmawia im, że szkodliwe dla zdrowia zachowania homoseksualne są czymś normalnym i że warto je praktykować.

Jan Bodakowski