Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła, że funkcjonariusz, który w listopadzie ub. roku użył gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej, nie popełnił przestępstwa. Parlamentarzystka zapowiada złożenie zażalenia.

Chodzi o zdarzenie z 28 listopada 2020 roku. W czasie nielegalnej manifestacji tzw. „Strajku Kobiet” wskutek działań policji ucierpiała posłanka KO Barbara Nowacka. Na nagraniu policji widzimy, że parlamentarzystka ignorowała wezwania funkcjonariuszy. W pewnym momencie podeszła tuż do policjantów i wyciągnęła rękę przed twarzą jednego z nich. Ten użył wówczas ręcznego miotacza gazu wobec osoby próbującej naruszyć tworzoną przez kordon linię bezpieczeństwa.

Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożono zawiadomienie w tej sprawie. Według zawiadamiającego mogło dojść do czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Dziś portal RMF24.pl poinformował, że prokuratura wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania.

Decyzję tę, jak wyjaśniła w rozmowie z PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, podjęto po przeanalizowaniu m.in. nagrania z monitoringu, nagrania umieszczonego w sieci oraz dokumentacji policyjnej.

- „Po dokonaniu analizy zgromadzonych dowodów prokuratura doszła do przekonania, że w zachowaniu funkcjonariusza policji, który użył wobec posłanki na Sejm RP środka obezwładniającego w postaci gazu pieprzowego nie było znamion czynu zabronionego”

- podkreśliła prokurator.

Do sprawy odniosła się na antenie RMF FM sama poseł Nowacka, która zapowiada złożenie zażalenia.

- „Składam zażalenie w sprawie tego umorzenia, jestem gotowa na pełną drogę prawną w tej sprawie, zresztą nie tylko ja, bo kilka osób było poszkodowanych. Absolutnie kuriozalne uzasadnienie tej decyzji, kilka spraw na raz potraktowanych całościowo, czyli również sprawa posłanki Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, której też w tym czasie immunitet został naruszony”

- stwierdziła parlamentarzystka.

kak/PAP, RMF FM