Fronda.pl: 4 czerwca 1992 roku obalono rząd Jana Olszewskiego. Jakie były okoliczności tego wydarzenia i jaką rolę odegrał w nich Lech Wałęsa?

Jan Maria Jackowski, senator PiS: Lech Wałęsa odegrał 4 czerwca 1992 roku rolę wyjątkowo destrukcyjną. Także jego nazwisko znalazło się na liście osób, które miały kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa w okresie PRL. Uchwała, którą przyjął wówczas Sejm zobowiązywała ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza do jej realizacji. Treść tej uchwały wskazywała, że należało wskazać osoby, które miały związki z SB w czasach PRL. Lech Wałęsa, jako, że znalazł się na tzw. liście Macierewicza, podjął działania destrukcyjne, zmierzające do obalenia rządu Jana Olszewskiego. Pamiętam doskonale tamtą sytuację, gdyż byłem wówczas dziennikarzem Telewizji Polskiej i miałem okazję być w Sejmie 4 czerwca 1992 roku. Pamiętam też atmosferę, która wówczas panowała. Pojawiały się pewne pogłoski, padały różne nazwiska, natomiast w pierwszej chwili lista nie była znana opinii publicznej. Otrzymali ją za to do wglądu szefowie klubów parlamentarnych.

Opinia publiczna dowiedziała się o jej zawartości później?

Tak, dopiero później pojawiła się ta lista w przestrzeni publicznej i wywołała swoiste trzęsienie ziemi. Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia w III RP z tego rodzaju informacjami na tak szeroką skalę. Nota bene, warto powiedzieć, że ta lista pokrywała się w dużej mierze z listą gen. Dankowskiego – szefa SB u schyłku PRL. Dankowski na potrzeby przygotowujących się do obrad Okrągłego Stołu przygotował listę osób powiązanych ze Służbą Bezpieczeństwa do informacji ówczesnych władz.

Na liście Macierewicza znajduje się bardzo istotny komentarz. Tę listę często źle się interpretuje. Na liście rozróżniono bowiem czy współpraca z SB była podjęta czy jednak nie, albo czy ktoś był kwalifikowany jako tajny współpracownik, itd. Były to informacje istotne do rozróżniania oceny zachowań konkretnych osób, natomiast w przestrzeni publicznej zostało to odebrane tak, jak gdyby wszystkie osoby z listy były tajnymi współpracownikami SB. Niewątpliwie jednak większość była tajnymi współpracownikami SB, nawet w sądowym rozumieniu tego kim jest tajny współpracownik.

Nazwisko Wałęsy, które wówczas pojawiło się na tzw. liście Macierewicza to był w 1992 roku szok dla społeczeństwa?

Nie, dlatego, że na ten temat krążyły różne pogłoski, szczególnie w środowiskach solidarnościowych. Z tego punktu widzenia ta informacja dla osób bliżej interesujących się życiem publicznym nie była zaskoczeniem. Dla szerokich kręgów opinii publicznej mogła być jednak zastanawiająca. Przynajmniej dla mnie nie była to informacja szokująca.

Czy to był jedyny rząd w pierwszych latach III RP, który mógł przeprowadzić lustrację?

Niewątpliwie tak. Mecenas Jan Olszewski był człowiekiem, który dość jasno w swoich wypowiedziach i działaniu stawiał kwestię konieczności oddzielenia PRL od III RP wyraźną cezurą polityczną, prawną i moralną. Tymczasem, znaczna część innych, ważnych uczestników ówczesnego życia politycznego to apologeci „grubej kreski”, która stała się synonimem nie oddzielenia III RP od PRL wyraźną cezurą. Skutki tej koncepcji, którą publicznie ogłosił premier Tadeusz Mazowiecki ponosimy do dnia dzisiejszego. Nie podjęto działań, które wówczas powinny być podjęte. Przypomnę, że jeszcze do niedawna pracowaliśmy w Senacie nad dekomunizacją ulic czy pomników. To powinno być zrobione na początku lat 90. To pokazuje jak wiele negatywnych skutków koncepcja „grubej kreski” miała. Nie wspominam nawet o całym modelu życia społeczno-gospodarczego, uwikłaniu byłych funkcjonariuszy aparatu PRL-owskiego w życie gospodarcze, budowaniu systemu medialnego, czy budowaniu rynku finansowego. W wymiarze sądowniczym, słynna była wypowiedź prof. Adama Strzembosza, że środowisko samo się oczyści, a jak wiemy to nie nastąpiło. Cały ten szereg nieprawidłowości był generalnie pokłosiem „grubej kreski”.

Na słynnym filmie „Nocna Zmiana” widujemy postaci, których kariery polityczne nabrały później rozpędu jak np. Donald Tusk. Czy gdyby rząd Olszewskiego przetrwał całą kadencję, to historia III RP mogłaby potoczyć się nieco inaczej?

Trudno oczywiście gdybać. Ten rząd został obalony, a miał bardzo dobry dorobek w sensie gospodarczym, politycznym, a także moralnym w aspekcie przywracania prawdy o najnowszej historii. „Gruba kreska” i filozofia, którą przyjęto przy Okrągłym Stole, spowodowała, że nie było klimatu na przeprowadzenie lustracji czy dekomunizacji właściwie w całej historii III RP, kiedy to ten temat się przewija. Widzimy jak poważne błędy były zrobione, przy czym istnieli beneficjenci Okrągłego Stołu i transformacji po jednej stronie, a po drugiej ludzie, którzy ponieśli jej wielkie koszty. Dodatkowo, dochodziły problemy także w innych wymiarach. Jednym z dużych błędów było nieprzeprowadzenie całościowej koncepcji reprywatyzacji, czy chociażby kwestia nieudolnego przeprowadzenia powszechnego uwłaszczenia. Dochodziła wreszcie kwestia nie stworzenia punktu zero, od którego na zasadach racjonalnych byłby budowany wolny rynek. Tymczasem mieliśmy do czynienia z nomenklaturą PRL, która z pozycji monopolisty wchodziła na wolny rynek i korzystała ze swojej przewagi, co prowadziło do negatywnych skutków zarówno gospodarczych jak i społeczne.

Dziękuję za rozmowę.

4 VI 2017