Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Jako że zasiada Pan w komisji śledczej ds. afery Amber Gold, chciałam pomówić o wczorajszych zeznaniach prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta

Poseł Stanisław Pięta, PiS:Niewątpliwie jest tu o czym rozmawiać. Wrażenie, jakie pozostawił po sobie prokurator Seremet nie jest bowiem imponujące. Andrzej Seremet stał na czele instytucji zatrudniającej tysiące prokuratorów. I ta instytucja była bezradna wobec przestępczości. W polskiej prokuraturze nikt nic nie może i za nic nie odpowiada. Zasada niezależności prokuratury postrzegana w taki właśnie sposób w okresie, kiedy prokuratorem generalnym był Andrzej Seremet, w praktyce oznaczała zasadę bezczynności, zasadę ignorancji czy też zasadę nieudolności. Prokurator w ramach zasady niezależności mógł bowiem w praktyce albo podjąć się postępowania, zaś w przypadku bezczynności nie ponosił żadnej odpowiedzialności. Kwestia odpowiedzialności prokuratorów była bowiem rozstrzygana przez tajny system sądownictwa dyscyplinarnego. Właściwie nie istniały zasady kontroli służbowej, funkcjonowała natomiast pełna dezynwoltura i nieodpowiedzialność.

Prokurator wprawdzie mówił, że przez cały czas domagał się zmiany przepisów, twierdził również, że nie odpowiada mu taki model prokuratury, ponieważ daje mu zbyt słabe narzędzia, jednak tak naprawdę w ciągu sześciu lat pełnienia tej funkcji akceptował ten system. Twierdzi co prawda, że była to dla niego sytuacja niekomfortowa, ale przecież akceptował zarzuty stawiane w postępowaniu dyscyplinarnym prokuratorom, nie widział uchybień w postępowaniu ws. Amber Gold. Nie wniósł również o kasację orzeczeń sądu dyscyplinarnego. Możemy dziś badać tę sprawę tylko i wyłącznie dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory. Ówczesny premier Donald Tusk uważa bowiem, że sprawa została wyjaśniona już dawno, a komisja prowadzi wyłącznie polityczną nagonkę na Platformę Obywatelską. Przyszedł czas, żeby taki sposób postrzegania rzeczywistości odrzucić jednoznacznie. Słyszymy przecież, że nawet policjantka, której polecono prowadzenie dochodzenia sugerowała powołanie biegłego, który mógłby zweryfikować zawartość skrytek w Banku Gospodarki Żywnościowej. Została wówczas wyśmiana... Widzimy, że w postępowaniu dyscyplinarnym w ogóle nie poruszono kwestii bezpodstawnego przetrzymywania akt sprawy Amber Gold w prokuraturze okręgowej. Te dokumenty przez trzy miesiące leżały sobie na półce i pies z kulawą nogą się nimi nie interesował. Natomiast w trakcie postępowania, w którym badano kwestię odpowiedzialności prok. Borkowskiej, jej bezpośrednia zwierzchniczka nie raczyła poinformować sądu dyscyplinarnego o wszystkich okolicznościach w tym zdarzeniu.

Skutek był taki, że prokuratorów albo uniewinniano, albo stwierdzano niewielką szkodliwość społeczną czynów, których się dopuścili. Mamy więc system skonstruowany przez Platformę Obywatelską w taki sposób, że pozwalał- w majestacie prawa- okradać tysiące obywateli. Pozwalał również prowadzić dochodzenie w sposób skrajnie nieudolny. Prokurator referent początkowo w ogóle nie zamierzała prowadzić dochodzenia, odmówiła jego wszczęcia, mimo opinii Komisji Nadzoru Finansowego. Następnie postępowanie zostało bezpodstawnie umorzone, z czym również nie zgodził się sąd, wskazując na błędy tego dochodzenia: nie zweryfikowano rachunków bankowych, nie przesłuchano skutecznie Marcina P., nie zweryfikowano zawartości skrytek. Postępowanie zostało następnie zawieszone. Popełniono poważne błędy, takie jak udostępnienie akt osobie, której postawiono zarzuty, przesłuchanej w charakterze świadka. Jedna z pań prokurator choruje, inni prokuratorzy niewiele pamiętają, natomiast ci, którzy byli poddani pewnej procedurze dyscyplinarnej, nie ponieśli żadnej odpowiedzialności. Od prokuratora Seremeta słyszymy również, że nie otrzymał pisma od Komisji Nadzoru Finansowego, choć powinno to nastąpić. Słyszymy też, że „śpi spokojnie”, „nie jest już w stanie przypomnieć sobie” szczegółów rozmów z generałem Bondarykiem czy premierem Tuskiem. Wygląda więc na to, że wszyscy, którzy byli odpowiedzialni za prowadzenie i nadzorowanie postępowania w sprawie Amber Gold czują się dobrze, nie mają sobie nic do zarzucenia, wzajemnie się chwalą. Trzy lata temu w Sejmie prokurator Seremet powiedział w Sejmie, że żądał wyjaśnień w ramach postępowania służbowego, a dziś okazuje się, że była to jakaś fikcja. Krótko mówiąc, mieliśmy w Polsce system pracy prokuratorów, który nie zmuszał do wysiłku, pozwalał podjąć każdą decyzję w postępowaniu bądź nie podjąć żadnej, a ewentualne błędy były zamiatane pod dywan w tajnych postępowaniach dyscyplinarnych.

I oczywiście nikt nic nie wie i nie pamięta?

Jak do tej pory wszyscy przesłuchiwani twierdzą, że pracowali dobrze, z poświęceniem, byli skrupulatni i waleczni. Gdzieniegdzie pojawia się niewielka doza wstydu, jednak nie przekłada się to na żadną gotowość do poniesienia odpowiedzialności czy też chęci realnego poszukiwania przyczyn tej kompromitującej polską prokuraturę afery.

Jak to wszystko świadczy o rządach PO-PSL, szczególnie o czasach premiera Donalda Tuska? Mniej więcej w latach 2013-2014 miało się wrażenie, jakby żadnej „afery Amber Gold” nigdy nie było. Podobnie jak „nigdy nie było” afery hazardowej, na przykład „taśmy z Sowy i Przyjaciół” zapadły w pamięci obywateli już wyraźniej, a niektóre stwierdzenia zarejestrowane na tych taśmach weszły już do codziennego języka. Między innymi podsumowanie kondycji państwa autorstwa jednego z ministrów rządu PO-PSL... O Amber Gold jednak tak jakby zapomniano, aż do czasu powołania komisji śledczej.

Mamy fakty, które przedstawiają się następująco: z całym szacunkiem dla wszystkich porządnych obywateli Gdańska, Gdyni i Sopotu, Trójmiasto jest kolebką tej mafii. Mimo iż mieszka tam przecież bardzo wielu uczciwych ludzi, to jednak właśnie tam wykluwały się organizacje przestępcze, to właśnie tam pewna siła polityczna ma najwyższe poparcie. Wreszcie, to właśnie w Trójmieście, w apelacji gdańskiej, doszło do tak fatalnych zaniedbań, które umożliwiły prowadzenie działalności przestępczej, oszukanie tysięcy ludzi; a następnie- uchylenie się od odpowiedzialności prokuratorów zobowiązanych do walki z przestępczością. System zorganizowany przez Platformę Obywatelską, w myśl którego prokuratura była korporacją niezależnych prokuratorów, którzy mogli robić to, co chcieli- jak mówił prokurator Seremet, nie mogli znieść dyrektywnego kierowania prokuraturą, nie chcieli otrzymywać poleceń- kompromituje zarówno polską prokuraturę i samą Platformę Obywatelską, jak i prokuratora Seremeta, który- wiedząc, że ma związane ręce i nie może nic zrobić, nie był w stanie wymusić zmian, o których opowiada- nadal tkwił na stanowisku. To była jedna wielka maskarada. Maskarada wymiaru sprawiedliwości, maskarada prokuratury. Dziś mamy tego skutki. Dobrze więc, aby urzędnicy Rzeczpospolitej Polskiej, funkcjonariusze państwowi, wyciągnęli z tej sytuacji wnioski. Urzędnicy muszą służyć Polsce, muszą służyć ludziom, jak również wartościom istotnym dla ich urzędu. Jeżeli państwo degeneruje się w tak głębokim i poważnym stopniu, jak miało to miejsce poprzednio, prowadzi to wyłącznie do ośmieszenia i katastrofy.

Bardzo dziękuję za rozmowę.