"Państwo przestrzegające prawa to testament Lecha Kaczyńskiego, który prezes PiS powinien wypełnić. Lech Kaczyński nie pozwoliłby na dyktaturę PiS i psucie prawa. Jeśli udałoby się odzyskać wrak i czarne skrzynki oraz postawić pomnik na Krakowskim Przedmieściu, to udałoby się zasypać polityczne podziały, które dzielą społeczeństwo" - powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jadwiga Staniszkis, profesor socjologii.

"Widać tym wszystkim porażającą samotność Kaczyńskiego. Ci, którzy przyklepują dobrą zmianę, nie docierają do niego" - dodawała Staniszkis, ostro uderzając w PiS.

Profesor mówiła, że Rosjanie celowo nie oddają nam wraku i czarnych skrzynek. "Widzą, jak ta sprawa dzieli nasze społeczeństwo, osłabia Polskę, powoduje wściekłość i frustrację Jarosława Kaczyńskiego i PiS, co sprzyja działaniom izolującym nas w Europie" - wskazywała.

Następnie bawiła się w wieszcza i mówiła, co zrobiłby dziś śp. Lech Kaczyński. "Dla niego konflikt był czymś złym, dlatego tworzył fundament współpracy z drugą stroną. Lech Kaczyński nie godziłby się na dzisiejsze zniszczenie państwa przez PiS. Nie zgodziłby się na niszczenie KRS, TK, SN, dewastację przyrody" - opowiadała Staniszkis.

Przekonywała, że PiS "niszczy wolność". "Jarosław Kaczyński powinien zatrzymać konflikt i odstąpić od dobrej zmiany w sądach. Mógłby powiedzieć, że PiS się zapędził w niszczeniu wolności i eskalowaniu konfliktu" - stwierdziła. I wreszcie nazwała rządy PiS... dyktaturą. "Jeżeli zaczyna się destrukcja fundamentów państwa, to zaczyna się dyktatura" - oceniła ostro.

kk/rzeczpospolita