Europosłanka Lewicy Sylwia Spurek jest zaangażowana w poparcie nowego projektu PiS dot. ochrony zwierząt. Chciałaby jednak pójść znacznie dalej i zakazać nie tylko chowu zwierząt na futerka, ale też choćby jakiegokolwiek chowu klatkowego. Do podjęcia kolejnych kroków mających chronić „prawa zwierząt” chce przekonać nowego ministra rolnictwa. Ten jednak stanowczo chłodzi jej entuzjazm.

Europosłanka Lewicy skomentowała na Twitterze wypowiedź nowego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy z Polskiego Radia. W programie „Sygnały Dnia” polityk komentował „Piątkę dla zwierząt”, odnosząc się m.in. do uboju rytualnego.

- „Panie Ministrze @GrzegorzPuda, pełna zgoda!” – napisała Sylwia Spurek.

Dodała jednak, że przepisy wchodzące w skład zaproponowanej przez Prawo i Sprawiedliwość nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt to stanowczo za mało:

- „#PiatkaDlaZwierzat to początek zmian. Potrzebujemy np. zakazu działania ferm przemysłowych, wstrzymania dopłat do produkcji mięsa i mleka, wsparcia produkcji roślinnej. Rolnictwo musi być zrównoważone i respektować prawa zwierząt” – stwierdziła.

Odpowiedział jej minister Puda, który jasno oświadczył, że nie podejmie żadnych działań, które miałyby postawić dobro zwierząt nad dobrem człowieka:

- „Pani Europoseł @SylwiaSpurek. #PiatkaDlaZwierzat jest zgodna z humanistyczną filozofią, która ukształtowała naszą cywilizację łacińską i nie zamierzam zrobić nic co przekroczy jej granice. Zawsze stawiałem dobro ludzi ponad zwierzętami” – odpowiedział europosłance minister.

Sylwia Spurek z kolei wezwała go, aby… nie dał się zastraszyć:

- „Panie Ministrze @GrzegorzPuda, proszę nie dać się zastraszyć. Likwidacja ferm przemysłowych to nie tylko kwestia praw zwierząt, ale także praw człowieka i ochrony klimatu. Zakaz wszystkich przemysłowych hodowli to konieczność!” – napisała.

kak/Twitter, wPolityce.pl